sobota, 16 grudnia 2023

Upadek Teatru Dramatycznego

 

#teatrdramatyczny 

Zawsze kiedy przyjeżdżałem do Warszawy na kilka latem i zimą - uwielbiam to miasto na przekór malkontentom - obowiązkową była wizyta w Teatrze Dramatycznym, w którym po raz pierwszy przed dwudziestu laty widziałem "Rewizora" Gogola ze wspaniałą rolą Janusza Gajosa i w którym widziałem spektakle wybitne, nieszablonowe, oparte na znakomitej sztuce aktorskiej. Kto widział "Wizytę starszej Pani" według Dürrenmatta ze znakomita Haliną Łabonarską, czy osławione spektakle z Adamem Ferencym - ostatni raz w "Amadeuszu" nagle zdjętym ze sceny latem 2022 roku przez nową dyrektorkę Monikę Strzępkę, wiedział doskonale, że to był teatr środka - do którego każdy, naprawdę każdy obywatel tego kraju mógł pójść będąc pewnym, że spektakl będzie na dobrym poziomie. 

Od czasu, gdy dyrektorem została Monika Strzępka, reżyserka znana publiczności z niezwykle radykalnych inscenizacji, a także serialu "Artyści" z roku 2016 pokazywanego przez TVP, miałem wrażenie, że umieranie Teatru Dramatycznego już się zaczęło. W międzyczasie rząd PiS próbował ją idiotycznie odwołać, co oczywiście pani Dyrektor Strzępka wygrała przed sądem. Potem przyszedł osławiony wywiad dyrektorki w Onecie i zaczęły się sypać publikacje jedna po drugiej o mobbingu, szykanowaniu, strasznej atmosferze pracy, dotykającej zarówno aktorów jak i obsługę. Wielka rzeźba Cipki stylizowanej na matkę boską została wprowadzona do teatru w roku 2022 i wielka liberalna Warszawka nic sobie z tym nie robiła. Ot, kolejny performance artystki w pełni wolnej i niezależnej. Środowiska lewicowe piały z zachwytu. Dyrekcją teatru stał się skrajnie lewicowy KOLEKTYW.

Opinia publiczna zaczęła łapać się za głowę, gdy zwalniani aktorzy - często ludzie w bardzo trudnej sytuacji z kredytami i dziećmi na wychowaniu - skarżyli się jak są traktowani przez władze teatru, które głosiły hasła szczytne i wspaniałe: lewicowej wrażliwości na ekologię, radykalny feminizm, krytykę autorytaryzmu i wszelkich praktyk mobbingowych, które miały być dominantą mężczyzn i świata kapitalistycznego. A mieli być traktowani w sposób urągający wszelkim standardom, poniżani, upokarzani jako aktorzy, którym odmawiało się zdolności i profesjonalizmu. Strzępka i Kolektyw nic sobie z tego nie robili, dopóki ta sytuacja nie zaczęła ciążyć władzom miasta stołecznego Warszawy. Lewicowa dyrektorka osobiście reżyserowała spektakl "Heksy" na podstawie powieści Agnieszki Szpili pod tym samym tytułem, gdy 14 grudnia pisarka wycofała się z przedstawienia pisząc o ogromie cierpień psychicznych aktorek i aktorów w nim uczestniczących. Do dziś Strzępka nie podała się do dymisji i w moim przekonaniu się nie podda. Mam nadzieję, że Państwowa Inspekcja Pracy, która weszła do teatru zbierze wystarczająco dużo dowodów nieprawidłowości - chyba że ktoś z Kolektywu wpadł na pomysł, by zniszczyć dowody. 

Kluczem do zrozumienia tego, co stało się z rewolucją marksowską i feministyczną w Teatrze Dramatycznym jest jednak co innego: to rzeźba CIPKI, czyli Wilgotnej Pani, która stanowi rodzaj kulturowego fetysza tego środowiska. Z tego właśnie pochodzi niezwykła i niczym innym nie uzasadniona wulgarność tego środowiska, w którym każdy spektakl teatralny musi być pełen rzygu, aktów kopulacji i okładania gównem wszystkiego, co kojarzyło się ze starą kulturą, choćby i liberalną, ze starym teatrem i starym człowiekiem. Ekipa Strzępki jest bowiem w swej głębi "totalitarna i maoistowska" - o czym świadczy fanatyzm, z jakim traktuje Strzępka innych ludzi. Powiedziała w wywiadzie w Onecie, że praca z ludźmi mającymi inne niż ona sama poglądy jest dla niej problemem. To jest sedno nietolerancji Strzępki, która przez długi czas korzystała z i żerowała na tolerancji innych, wystawiając na przykład "W imię Jakuba S." na przykład właśnie w Dramatycznym, ale za kadencji innego dyrektora, który widział potrzebę takiego spektaklu adresowanego do publiczności lewicowej. Pod jej rządami Teatr Dramatyczny zamienił się w eksperyment "totalitaryzmu" lewicowego, bynajmniej nie spod znaku sierpa i młota, ale mającego swoje źródło w filozofii marksowskiej i feministycznej. Oglądając przed laty jeden spektakl Strzępki "Triumf woli" nie miałem wątpliwości, że reżyserka nie jest osobą zrównoważoną. Każdy spektakl tego nurtu, czy w wykonaniu Klaty z Teatru Starego w Krakowie, czy skandalicznych spektakli rodem z Teatru Powszechnego w Warszawie, gdzie kopulacja i defekacja stały się czymś normalnym - jest nieznośnie pretensjonalny, zafiksowany na seksie, czynnościach wydalania - co ma symbolizować defekacje starej kultury. Ci ludzie chcą nam w Polsce przeprowadzić drugą rewolucję kulturalną i bynajmniej porównania do tej z czasów Mao nie są nad wyraz. 

Czym jest władza Strzępki w Dramatycznym? Jak długo potrwa? Jak można ją politologicznie i filozoficznie opisać? Nie wiem, ale ośmielę się opisać ją pojęciem WAGINOKRACJA - to osobliwy totalny rząd wyzwolonych z rządów patriarchatu kobiet, w której rola kobiety musi być oderwana od tradycji matki, czy żony, ale musi opierać się na rewolucji, która uciskanej połowie ludzkości odda wszystkie środki produkcji, kulturę i władzę. To pochodna teorii alienacji Marksa z jego wczesnych pism przed 1848 rokiem. W tym ustroju zakazana będzie kultura mężczyzn. Zakazane będzie religia, tradycja, stary teatr, stara kultura. Jestem pewny, że osoby z Kolektywu paliłyby książki. Stąd do Matki Przewodniczącej z "Seksmisji" Machulskiego już droga niedaleka. Osobiście uważam, że waginokracja jest kolejnym przejawem totalitaryzmu, lewicowego szaleństwa rodem z Mao lub czerwonych Khmerów Pol-Pota. To co dzieje się w Teatrze Dramatycznym powinno otworzyć oczy wszystkim, także liberalnym elitom, że mamy do czynienia z totalitarnym szaleństwem. 

Obojętnie jak to się skończy, Teatru Dramatycznego nie da się uratować. Został zniszczony w ciągu roku przez dyrektorkę Strzępkę. Z Teatru Holoubka, Zapasiewicza nie zostało nic. Dla podkreślanie wagi rewolucyjnych zmian które wprowadził kolektyw proponuje zmianę nazwy teatru - TEATR DRAMATYCZNY imienia nieświętej WAGINY. Bo przecież feministki głoszące, że płeć kulturowa determinuje byt muszą mieć rację. 

Choćby świat miał się zawalić.    

 

#strefainteresów #zoneofinterest Recenzja, Strefa Interesów, reż. J. Glazer, Gutek-Film 2024

Film Jonathana Glazera "Stefa Interesów" brytyjsko-niemiecko-polsko koprodukcja nagrodzona w tym roku dwoma Oscarami przez ameryka...