wtorek, 19 grudnia 2017

Wojna secesyjna w książce Adama I.P. SMITHA






Adam I.P. Smith, Wojna Secesyjna, tłum. Tomasz Tesznar, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2013. 

Wojna domowa w USA znana jako wojna secesyjna pochłonęła ponad 600 tysięcy ofiar (dziś są też historycy, którzy piszą, że milion), a zrujnowane Południe już nigdy nie osiągnęło takiego poziomu produkcji bawełny, jak przed wojną. W popularnej świadomości funkcjonuje obraz wojny utrwalony przez filmy takie jak: Przeminęło z wiatrem, Gettysburg, Cold Mountain, czy Lincoln Spielberga. Jednak taki obraz daleki jest od tego, co na ten temat ma do powiedzenia historiografia. Czy uwierzą państwo, że od 1865 roku po dzień dzisiejszym powstało prawie 50 tysięcy książek i artykułów? Dla historyka historiografii jest to ilość nie do ogarnięcia. Nowym głosem jest książka, jaką Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego wydało w roku 2013 ciekawą pozycję pióra amerykańskiego historyka Adama. I. P. Smitha, który wykłada historię USA na londyńskim University College. Jest to książka mająca ambicje syntezy, ale zarazem jest interesującą interpretacyjnie historią tego konfliktu - najważniejszego w historii USA.

Książka Smitha wydaje mi się podwójnie ciekawa, ponieważ jako osoba głęboko zafascynowana historią Stanów Zjednoczonych w wieku XIX przeczytałem już dużo pozycji na ten temat, a moja walizka po powrocie z Nowego Jorku w 2014 roku była w całości wypełniona książkami. Tym bardziej cieszy, że wydawnictwo UJ postanowiło wydać książkę Smitha, która może wnieść spory powiew świeżości polskiemu czytelnikowi zainteresowanemu tematyką. Przez wiele lat kompendium wiedzy na gruncie polskim była książka Leona Korusiewicza, Wojna Secesyjna, 1985, ale z racji epoki i przyjętej metody jest mocno przestarzała.

Adam I.P Smith nie ukrywa, że swoją książkę zakomponował jako polemiczny esej. Strona militarna, choć przywołana klarownie, nie narzuca czytelnikowi klasycznego spojrzenia na ów konflikt jedynie przez pryzmat strasznych bitew takich jak Antietam (1862), czy Gettysburg (1863) osławiony powieścią Michaela Shaary „The killer anglels” wspaniale sfilmowaną przez Rolanda Maxwella w wielkim czterogodzinnym epickim fresku z roku 1993. Co zatem nowego może znaleźć czytelnik w tej pozycji?

Smith z niezwykłą starannością kreśli obraz Południa sprzed wojny, jako mniejszości narzucającej większości wolnych stanów swoją wolę w kwestii niewolnictwa. Umiejętnie tłumaczy czytelnikowi niezwiązanemu uczuciowo z USA meandry konstytucji, która pozostawiała w kwestii niewolnictwa spory nieuregulowany margines dowolności wiodąc kraj ku przepaści w wyborach 1860 roku. Abraham Lincoln jest ukazany jako polityk twardy, ale bardzo pragmatyczny. Teza Smitha jest taka, że Lincoln wygrałby nawet gdyby nie uległa rozbiciu partia demokratyczna, która wystawiła dwu kandydatów, jednego na Północy, drugiego na Południu. Celem Lincolna było ocalenie Unii, nawet za cenę utrzymania niewolnictwa. Przyczyna wojny tkwiła więc w rozhisteryzowanej opinii publicznej Południa, które nie chciało słyszeć o „czarnych Republikanach”. Przy okazji czytelnik ma okazję dowiedzieć się, że nie tylko bawełna dawała plantatorom zyski, ale główne źródło bogactwa południowego ziemiaństwa (myślę, że można użyć tego pojęcia na zasadzie metafory) tkwiło w zbytkownym interesie… niewolniczym. Poznajemy także przyczynę gwałtownie wzbierającej się fali potępienia niewolnictwa, jako „szczególnej instytucji”. Smith odnosi się i analizuje prasową falę potępiającą niewolnictwo w północnych wielkich ośrodkach miejskich, takich jak Nowy Jork, Boston, czy Filadelfia. Nie ucieka także Smith od konstatacji, że istniało wiele form wykluczenia w USA w tym czasie, co szczególnie odnosiło się do katolików na protestanckiej glebie stanów Północy.

Fascynujący jest obraz kuchni wojny. Smith zadał sobie dużo trudu, by przywołać pieczołowicie wydobyte ze źródeł głosy zwykłych ludzi wplatanych w wojnę. W jego książce mówią kobiety z Południa, poddanego niezwykle silnemu i wysokiemu stopniowi poboru do wojska. Zaskakujące jest, że z powodu niewolnictwa biali mężczyźni w stanach Konfederacji mogli w ponad 80% procentach zostać powołanymi do wojska. W dziejach nowożytnych wojen to iście niezwykły procent.  Analizuje Smith wewnętrzny dyskurs towarzyszący wojnie, toczony przede wszystkim w prasie Północy i Południa. Kontekst ten zazwyczaj umyka po prostu studiującym ów konflikt. Dramatyczna jest walka o przetrwanie jaką toczy cywilna ludność stanów południowych w czasie marszu generała Shermana, paląc i niszcząc wszystko od Georgii po Karolinę Północną jesienią 1864 roku.
W obszarze interpretacji Smith wyróżnia za MacPhersonem „Battle Cry for Freedom 1861-1865” trzy podstawowe fazy wojny.

 Pierwsza to wojna ograniczona  - od secesji Południa, poprzez awanturę o Fort Sumter po straszną rzeź nad rzeczką Antietam w Maryland we wrześniu 1862, gdzie armia konfederacka została odparta po bitwie gwałtownej i niespotykanej nigdy wcześnie na kontynencie amerykańskim . Nowożytność tej wojny to także pierwsi bezpośredni korespondenci wojenni, bez których dziś nie wyobrażamy sobie relacji z frontu. Pierwsze zdjęcia zabitych żołnierzy Południa na krwawej alei pod Antietam ukazały się w nowojorskiej prasie. Był to głęboki szok dla opinii publicznej obu stron.

Drugi okres wojny to wojna totalna, charakteryzująca się ogromnymi bitwami jak Gettysburg, Chattanooga, czy krwawa kampanii Granta w Virginii w roku 1864. Obserwujemy wysiłek ekonomiczny Północy, podpinanie nowych linii kolejowych, mechanizację przemysłu wojennego.

Trzeci okres to wojna pozycyjna w Wirginii, kiedy armie Unii i Konfederacji zostały zablokowane w okopach, dając Europejczykom nigdy nie odrobioną lekcję przed rzeziami z lat 1914-1918.
Smith stara się unikać silnych personalizacji, przesunięcia w stronę wkładu wybitnych generałów. Bohaterem tej książki w ogromnej mierze jest amerykańskie społeczeństwo podejmujące najtrudniejszą z wojen, o zniesienie niewolnictwa. Smith nie waha się tego nazwać wprost. Południe poszło na wojnę w obronie i w imię niewolnictwa. Klęska Południa i śmierć Lincolna przekreśliły szansę na narodowe wybaczenie: rekonstrukcja Granta, dla Południa poniżająca, zaowocowała segregacją rasową w południowych stanach, która przetrwać miała jeszcze 100 lat, do czasów Martina Luthera Kinga. Ale tego niezwykłego człowieka nie byłby gdyby nie na wskroś perspektywiczna, szaleńczo odważna (co pokazał film Spielberga „Lincoln”) decyzja prezydenta Abrahama Lincolna, który postanowił zakazać niewolnictwa przez 13. poprawkę do konstytucji. Zapłacił za to życiem. Śmierć Lincolna oczywiście zapoczątkowała budowę jego mitu.

Esej Adama I. P. Smitha polecam wszystkim osobom zafascynowanym historią Stanów Zjednoczonych, studentom historii, oraz szerokiemu kręgowi czytelników lubiących wartościową książkę historyczną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#recenzja Napoleon - Ridley Scott - wersja reżyserska (director`s cut)

  To jest w zasadzie dopisek do recenzji filmu Ridleya Scotta "Napoleon" sprzed roku, którego wersję reżyserską mogłem obejrzeć na...