wtorek, 18 września 2018

Recenzja: Ross Cowan, Ku chwale Rzymu. Wojownicy Imperium, tłum. K. Skawran, Wydawnictwo RM, Warszawa 2018







Czytelniku tego bloga,

Muszę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie spotkałem się jako historyk i recenzent książek historycznych z pracami naukowymi Rossa Cowana, brytyjskiego historyka Antyku, który dysertację doktorską poświęcił rzymskiej armii. Jest mieszkańcem Glasgow. Napisał także sporo artykułów naukowych. Muszę powiedzieć, że nie wiem, jakie powody skłoniły wydawnictwo do wydania po polsku tego brytyjskiego historyka, który z pewnością najlepszą książkę ma wciąż przed sobą.  (Czego oczywiście życzę mu najgoręcej). Wydaje mi się, że wydano po prostu po-doktorską książkę Brytyjczyka. Czy powodem była wyjątkowość dysertacji, czy autor? Czy tłumacząc go na język polski w jakiś zasadniczy sposób poszerzamy naszą wiedzę o armii rzymskiej? Postaram się nakreślić własną, recenzencką odpowiedź na owe pytania.

Słówko o okładce. Skoro recenzja, musi być też krytyczna. Prawdę mówiąc nie przekonuje mnie okładka, miraż Kolosseum - budowli z czasów cesarstwa i groteskowego mięśniaka, zapewne aktora jak z komiksu, w książce która jest trudną, bo adresowaną nie do każdego książką naukową traktującą o armii rzymskiej z okresu republiki (509 BC - 31 BC). Książka jest natomiast bardzo przyjemnie wyedytowana z czytelnymi rozdziałami oraz pieczołowicie dobranymi ilustracjami, przede wszystkim rzeźbami, szkicami, które muszę przyznać bardzo korespondują z treścią książki, co w przypadku okładki niestety nie było udane.

Dysertacja została podzielona przez autora na pięć rozdziałów (ciekawe, czy tak samo skonstruowany był jego doktorat). Pierwsze dwa odnoszą się do wojen Rzymu - z Pyrrusem, królem Epiru. Wojna ta była wyjątkowo dla Rzymian ciężka (stąd określenie pyrrysowe zwycięstwo, czyli w praktyce porażka) i nieprzyjemna. Zarazem po raz pierwszy armia republiki starła się z armia walczącą w sposób określany mianem szkoły macedońskiej. Tak walczyły armie hellenistyczne, mając piechotę wyposażoną w długie sarrissy - włócznie o długości 6-7 metrów, w które uzbrojona była falanga oraz słonie bojowe. Tekst ten jest prawdopodobnie jedynym dostępnym w języku polskim traktującym o tej wojnie Rzymu. Można potraktować go monograficznie i na tym polega jego atut na przykład dla studentów historii zmagającym się z referatem o wojnie z Pyrrusem.

Dobór drugiego rozdziału o wojnach samnickich też bardzo ważnych z perspektywy historii Rzymu. Te wojny bowiem spowodowały włącznie większości Italii pod panowanie Rzymu, co przecież miało ogromne znaczenie dla rezerw wojskowych Romy, jej zdolności organizacyjnych. Samnici stali się z wrogów sprzymierzeńcami (foederati) i z czasem zlatynizowali się stapiając się z Rzymianami sensu stricto. To rozdział barwny i ciekawy. Autor cytuje sporo źródeł rzymskich, zarówno narracyjnych, jak i epigraficznych.

Rozdziały trzeci i czwarty poświęcono pojedynkom - instytucji dość nieznanej, jeśli chodzi o starożytność oraz rzymskim wodzom. I w rozdziale czwartym jest niestety duża niekonsekwencja autora. Włącza Ross Cowan materiał z czasów cesarstwa, a tymczasem to zupełnie inna epoka i wojowano inaczej! Proszę sobie wyobrazić Anglię z czasów XVIII wieku i dzisiejszą, przecież to dwa różne kraje, choć to ten sam kraj. Tyle dzieli Rzym z czasów wojny z Pyrrusem i Rzym Cezara. To dalekie porównanie. Uważam, że książka straciła na spoistości i precyzji konstrukcji. Nie zostało to w żaden sposób wyjaśnione we wstępie, gdzie należy wytłumaczyć precyzyjnie i logicznie zasady, jakie prześwietlały autorowi w konstrukcji dysertacji.

Jest także w tej pozycji wielka wyrwa historiograficzna, ponieważ w historii armii rzymskiej najważniejsza z perspektywy historii samego Rzymu były wojny punickie z wybitnym i nieznanym tak naprawdę, bo znanym tylko z perspektywy Rzymian państwem jakim była Kartagina. Te wojny powinny być kolejnym rozdziałem po dwu pierwszych. Ale tego Ross Cowan nam nie dał.

Ostatni rozdział próbuje w bardzo oryginalny sposób przybliżyć nam twórczość poetycką centurionów, jaka zachowała się w epigramach i inskrypcjach. Jest to rozdział sprawiający dziwne wrażenie - ma zaledwie kilkanaście stron i jest jak gdyby przez doczepkę sklejony z całością książki.

Ogólnie książka na pewno może być brana pod uwagę przy pisaniu prac licencjackich i magisterskich na kierunku historia, czy filologia klasyczna z tematyki rzymskiej armii, wojskowości. Naprawdę autor wykorzystał mnóstwo antycznych, głownie łacińskich źródeł i wykorzystał je w sposób bardzo kompetentny. Część książki jest bardzo oryginalna - dwa pierwsze rozdziały, potem staje się wtórna i traci na spoistości. Nie jest to książka popularyzująca historię starożytną, ale z pewnością pod względem naukowym może być cenna. 

Dziękuję Wydawnictwu RM za możliwość przeczytania książki.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#strefainteresów #zoneofinterest Recenzja, Strefa Interesów, reż. J. Glazer, Gutek-Film 2024

Film Jonathana Glazera "Stefa Interesów" brytyjsko-niemiecko-polsko koprodukcja nagrodzona w tym roku dwoma Oscarami przez ameryka...