poniedziałek, 29 stycznia 2018

Dunkierka, czyli doskonały film z kłamstwem w tle.

Czytelniku,

Christopher Nolan ma opinię niezwykle sprawnego reżysera, który potrafi z oklepanego tematu uczynić arcydzieło gatunku. Jego trylogia Batmana z Christianem Balem z pewnością wejdzie do historii kina pop. Reżyser ten ma szczęście i do tematów i do aktorów. Bale, nieżyjący już niestety Heath Ledger, doskonały Mathew McConaughey, i wiele innych wielkich nazwisk składało się na znakomite filmy science fiction, takie jak "Incepcja", "Interstellar", czy "Mroczny rycerz".
Realizując "Dunkierkę" Nolan pokusił się o monumentalne kino wojenne, a producenci widząc scenariusz wyciągnęli z kieszeni wielkie pieniądze. Oglądając ten film w kinie widz ma wrażenie współuczestniczenia w koszmarze wojny, ale ja będąc historykiem miałem poczucie gwałtownego niesmaku. Dlaczego?

Alianci w tym filmie są ukazani z perspektywy zwykłych żołnierzy. Poznajemy ich z perspektywy ulicy w mieści, a potem plaży bombardowanej przez stukasy. To żołnierze, ale także cywile - jak rodzina Brytyjczyków (ojciec z synami), którzy pomagają ewakuować do Anglii ponad trzysta tysięcy alianckich żołnierzy. Fabuła łączy walkę na morzu, walki powietrzne oraz na lądzie. Ja jednak nie kupuję tego filmu.

Nie ma w tym filmie Niemców. Są oni po prostu "wrogiem", lub przeciwnikiem, są jacyś "oni", i tylko naprawdę wtajemniczeni wiedzą, co oznaczają biało-czarne krzyże na kadłubach samolotów jakie bombardują na plażach Brytyjczyków. Na początku filmu dzisiejszy widz nie wiedzący nic o koszmarze II wojny światowej raczony jest informacją, że "wróg otoczył aliantów". Nawet jak strzelają w plecy żołnierzom bez broni, to są dalej nienazwanym, anonimowym wrogiem. Można oczywiście powiedzieć, że nie taki był zamysł filmu, i tak dalej. Nienazwanie przeciwnika masakrującego na plażach alianckich żołnierzy jest celowym przemilczeniem, które jednak zmienia całą pedagogikę i wymowę filmu. Film Nolana jest dziełem ukąszonym przez obrzydliwą poprawność polityczną. Niemcy mogą czuć się naprawdę dobrze oglądając ten film. Film może się podobać, bo jest bardzo sprawnie zrealizowany. Uważam, że "Dunkierka" jest  filmem z zafałszowaną tezą historyczną. Dziś w Polsce toczymy dyskusję o nowej polskiej ustawie (którą uważam po koniecznych poprawkach i doprecyzowaniu za słuszną), która wprowadzi penalizację ohydnej zbitki używanej w zachodnich mediach "polskie obozy śmierci". To wyjątkowo podłe kłamstwo jest czymś czego w Polsce nie możemy zaakceptować. Jednak mało kto zwraca uwagę na to, że Niemcom udało się "wyprać" z kontekstu etnicznego nazistów. Dla mnie jest jasne: naziści to Niemcy. 

Jednak film ten pomijając Niemców wybiela ich. Churchill jest wzmiankowany jedynie jako przywołany z offu głos, a Hitlera w tym filmie nie ma. Nie ma niemieckich zbrodni, niemieckiej agresji i błędów. Tu i ówdzie słyszy się słowa komentujących ów film, że Hitler zatrzymał czołgi pod Dunkierką, żeby pozwolić Anglikom uciec. Nic z tego. Powodem zatrzymania natarcia na Dunkierkę w maju 1940 roku była urażona miłość własna Hitlera. Wykonując plan Mansteina ataku na Francję i kraje Beneluxu Niemcy przejechali Ardeny i skierowali się na północ w stronę kanału, żeby odciąć wojska brytyjskie i francuskie. Taki był plan, ale Hitler chciał zatrzymać natarcie na jeden dzień w Sedanie. Dowodzący natarciem generał Guderian rozumiał plan Mansteina w przeciwieństwie do Hitlera i zignorował rozkaz wodza. To wystarczyło. Hitler zatrzymując natarcie pod Dunkierką chciał zdyscyplinować niemieckich generałów, a że skorzystali na tym Anglicy ratując siłę żywą swojej armii, było sprawą drugorzędną.

Film jest dramatem osaczenia. To osaczenie potęguje niezwykle sugestywna muzyka. Okręty naprawdę toną, a dramat ludzi zamkniętych w pomieszczeniach tonących statków jest naprawdę przejmujący. Jest w tym filmie strach, dobitnie zagrany (Cillian Murphy), jest odwaga starego ojca, który ukrywa prawdę o śmierci syna i dalej, jak gdyby nic wykonuje swoje obowiązki. Aktorsko "Dunkierka" jest może nie wybitna, ale bardzo solidna, wyważona i bardzo dobrze zmontowana. Pod względem aktorsko-artystycznym ocena jest i musi być bardzo dobra. Na pewno będą w 2018 Oscary.

Szerokie tło historyczne w filmie Nolana nie istnieje. Jest to film ciekawy, świetnie zmontowany i sugestywnie zagrany. Ale powtarzam - jest to film zafałszowany historycznie, dzieło doskonałe w pedagogice politycznej poprawności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#recenzja Napoleon - Ridley Scott - wersja reżyserska (director`s cut)

  To jest w zasadzie dopisek do recenzji filmu Ridleya Scotta "Napoleon" sprzed roku, którego wersję reżyserską mogłem obejrzeć na...