piątek, 5 stycznia 2018

Recenzja: Sheila Fitzpatrick, Życie codzienne pod rządami Stalina. Rosja radziecka w latach trzydziestych XX wieku.



Czytelniku,

Jeśli nie masz dość moich recenzji najbardziej wartościowych książek w historiografii najnowszej z pewnością powinieneś zajrzeć do książki:

Sheila Fitzpatrick, Życie codzienne pod rządami Stalina. Rosja radziecka w latach trzydziestych XX wieku, tłum. J. Gilewicz, Wydawnictwo UJ, Kraków 2012

Książka Fitzpatrick jest jedną z najbardziej intrygujących narracji o Związku Radzieckim. Obnaża bowiem bezduszność systemu, który skazywał ludzi zamieszkujących Związek Radziecki na wybory niemożliwe do wyobrażenia dla człowieka w normalnym kraju. Jednocześnie Fitzpatrick odkryła w książce zakryte przed czytelnikiem światy: kobiety, kwestię płci, różnic kulturowych, świat robotników i intelektualistów żyjących pod ciężarem reżymu. Słowo o autorce: jest Australijką i bardzo doświadczoną badaczką dziejów społecznych Rosji, choć niektórzy zaliczają ją do historyków-rewizjonistów, ja sądzę, że Fitzpatrick posiadła o Związku Radzieckim wielką wiedzę. Ważna konstatacja: taka książka nie jest możliwa w Rosji, ponieważ Rosjanie nie są w stanie spojrzeć na historię własną z zewnątrz, jak uczyniła to historyczka z Sydney.

Australijska historyczka i  profesorka historii oraz znawczyni dziejów ZSRR  opisała przede wszystkim życie mieszkańców miast. Tam życie dramatycznie się zmieniało w czasie gdy Stalin przeprowadzał swoją industrializację i kolektywizację. Paradoks narracji jest na samym początku: Fitzpatrick wprowadza czytelnika w świat paranoi zarządzanej przez najbardziej nieefektywny i nieludzki aparat biurokratyczny w dziejach najnowszych. Tylko w Związku Radzieckim opis życia codziennego musi się zaczynać od wszechwładzy państwa podporządkowującego sobie każdy, nawet najmniejszy wymiar ludzkiego życia w skali makro i skali mikro. Ciekawe, że nasz obraz o III Rzeszy zmienił się. Hannah Arendt swego czasu wylansowała tezę o bezduszności biurokracji III Rzeszy; dziś wiemy, że Niemcy w podobnym okresie były krajem bardziej amorficznym niż Związek Radziecki za czasów Stalina. Dam prosty przykład. W Kolonii w 1942 roku było zatrudnionych 45 pracowników Gestapo. W mieście takim jako Kolonia w ZSRR, na przykład w Doniecku, ponad tysiąc pracowników NKWD. To obrazuje jaki kraj był bardziej totalitarny.

To napięcie tych dwu wymiarów życia, ukazania z epickim rozmachem życia upadlanych ludzi w totalitarnym kraju to jedno, ale przejście narracyjne do wymiaru mikro jest jeszcze bardziej wymowne. Fitzpatrick korzystając ze znakomitego aparatu badawczego potrafiła wydobyć ze źródeł niezwykłe paradoksy: niekończące się kolejki w kraju, w którym propaganda obiecuje że właśnie za rządów Stalina skończyły się kolejki, upokarzająca walka o załatwienie najprostszych wydawałoby się spraw, która stwarza cichych bohaterów. Fitzpatrick wydobywa z mroku ludzi. Jakże znamienna jest historia człowieka, który wyszedł do sklepu po chleb bez dokumentów. Zatrzymał go patrol NKWD. Aresztowali go. Został zesłany na 15 lat na ciężkie roboty. Fitzpatrick opowiada o ludziach, którzy muszą żyć w tym koszmarze i muszą stosować się do zasady dwójmyślenia, żeby przeżyć. Wyprawa do kiosku po papierosy to wyprawa w nieznane. W narracji Fitzpatrick jest miejsce dla teatru radzieckiego i mieszkania robotnika w Magnitogorsku, pisze, w co powinien ubrać się partyjny dyletant, i jak pojechać na urlop, żeby się nie narazić.

Czytelnik taki ja, obeznany przez lekturę „Innego świata” Herlinga-Grudzieńskiego z potwornością systemu radzieckiego, czy zaznajomiony z owa paranoją przez lekturę „Roku 1984” oraz książek Artura Koestlera, może czuć się dopieszczony. Amerykańska historyczka jednak nie przytłacza obfitością materiału anegdotycznego, ilością barwnych szczegółów wydobytych z przepastnych archiwów sowieckich (otwartych na chwilę za Jelcyna, a teraz znów na lata zamkniętych przez Putina). Jej narracja jest niezwykle klarowna, znamionującą dużą klasę akademicką, gdy każde słowo ma znaczenie.

Mówi się, że koszmar stalinowskich rządów przyniosła dopiero Wielka Czystka z lat 1937-1938. Fitzpatrick dowodzi, że była to jedynie kolejna fala koszmaru, złego snu na jawie. Co zatruwało życie obywatelom radzieckim codziennie? Przede wszystkim machina państwowa, biurokratyczna maszyneria oparta na komunistycznej inżynierii ludzkich zachowań podporządkowanych czerwonej partii. Czyż wielbiony przez wielu Polaków PRL nie był krajem koszmarnym dlatego, że zmuszał ludzi do zachowań korupcyjnych na każdym etapie życia? Żeby lepiej zrozumieć paradoksy kraj komunistycznego jakim była Polska na zasadzie porównawczej trzeba po tę książkę sięgnąć. Istnieją ciekawe próby podejmowane przez warszawskich historyków przybliżenia życia codziennego PRL. Nie spotkałem jednak książki traktującej temat tak całościowo jak Fitzpatrick zrobiła to dla Związku Radzieckiego.

W świecie opisanym przez Fitzpatrick jest miejsce dla młodocianych przestępców, dla bezprizornych dzieci, posłusznych kobiet umilających życie mężczyznom wbrew obiegowej opinii, że w ZSRR kobiety miały więcej możliwości „reprodukcyjnych” niż w analogicznym czasie na Zachodzie. Fitzpatrick przybliża też perspektywę historii płci oraz zmieniających się ról płciowych. Jednak seks w latach trzydziestych w państwie Stalina był równie stygmatyzowany i brudny co w Niemczech Hitlera. Ciekawe jest to, że roku 1936 Stalin odszedł od ustawodawstwa Lenina i zakazał przerywania ciąży. Fitzpatrick znakomicie opisuje tło społeczne ustawy i nie ukrywa, że istniało też podziemie aborcyjne; istniały relacje nie-heteronormatywne, choć szczególnie w tym przypadku źródła są trudne.

W książce Fitzpatrick Związek Radziecki za czasów Stalina to piekło wybrukowane dobrymi chęciami. Kolos biurokratyczny, który pożerał i niszczył najcenniejsze jednostki, które z racji indywidualizmu nie chciały się podporządkować systemowi. Książka ta jest wreszcie dostępna polskiemu czytelnikowi i dobrze się stało. To arcydzieło historii życia codziennego. Polecam wszystkim pasjonatom historii, którzy ciekawi są współczesnego sposobu uprawiania historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#recenzja Napoleon - Ridley Scott - wersja reżyserska (director`s cut)

  To jest w zasadzie dopisek do recenzji filmu Ridleya Scotta "Napoleon" sprzed roku, którego wersję reżyserską mogłem obejrzeć na...