William Taubman, Chruszczow. Człowiek i epoka, tłum. Ł. Witczak, wyd. Bukowy Las, Wrocław 2012 |
Książkę, a raczej opasły tom liczący z przypisami ponad 800 stron przeczytałem w dwa miesiące w zeszłym roku, ale dopiero teraz znajduję czas, by skreślić te kilka słów. Zadawałem sobie pytanie, jak mam napisać recenzję z biografii wodza Związku Radzieckiego? Książka Wiliama Taubmana, amerykańskiego historyka i politologa, zasługuje na uwagę polskiego czytelnika z kilku powodów. Po pierwsze jest dowodem, że biografia totalna naprawdę istnieje. Wydawało by się, że Chruszczow i jego epoka to już odległe czasy, a tymczasem kryzys na Ukrainie, zamieniający się na naszych oczach w otwartą wojnę ukraińsko-rosyjską, bezpośredni swój rodowód ma w tym, iż w roku 1954 Chruszczow przekazał Krym ukraińskiej republice radzieckiej. Książka szeroko naświetla decyzję Chruszczowa, byłego genseka czerwonej Ukrainy. Była to decyzja głęboko logiczna z jego antystalinowskiej perspektywy. Kolejnym powodem dla którego polski czytelnik powinien sięgnąć po biografię Nikity Sergiejewicza jest też fascynująca perspektywa narracyjna. Biografia jest tak skomponowana, że czytelnik jest w stanie nawet przy małym wyrobieniu erudycyjnym osiągnąć z tej lektury wielki poznawczy pożytek. I najważniejsze: jesteśmy w stanie rozumieć Chruszczowa jako żywego człowieka.
Głęboką płaszczyzną narracji Taubmana jest dobrze udokumentowana teza, iż Chruszczow dokonując w lutym 1956 roku wolty przeciw kultowi Stalina (na pamiętnym XX zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego uczynił to w sposób mało przemyślany, a zarazem chciał dokonać wewnętrznego oczyszczenia, własnej ekspiacji. Chruszczow był bowiem tworem Stalina i zawdzięczał mu w partii wszystko. Chcąc żyć w czasach paranoicznego terroru, Chruszczow był odpowiedzialny za okrutne zbrodnie jakich władza radziecka dopuściła się na Ukrainie. Nikita Sergiejewicz urodził się we wsi Kalinówka w roku 1894, a jako mały chłopiec przeniósł się na ziemie późniejszej wschodniej Ukrainy do Juzowki. Urodził się w świecie niepiśmiennych, biednych ludzi, dla których słowo car, cerkiew, wielka rosyjska ojczyzna stanowiły cały świat. Jako to się stało, że człowiek ten w pięćdziesiąt lat później stanie na czele sowieckiego kolosa? Taubanowi, co ciekawe, udało się odpowiedzieć na to pytanie. Rozumiemy drogę jaką przeszedł Chruszczow: z nędzy wsi ukraińskiej, przez wojnę domową i rewolucję, po karierę w zakładach metalowych i karierę w partii bolszewickiej. Dla syna niepiśmiennych ludzi była to jedyna droga, żeby coś w życiu osiągnąć.
Chruszczow nigdy nie odebrał systematycznego wykształcenia i choć w latach późniejszych starał się nadrobić te zaległości, w zasadzie do końca życia miał kompleks niższości. Ten kompleks popychał go na drogę ambicjonalnej kariery. Nie obce są dla Taubmana pytania o religię w świecie radzieckim, w którym – wedle dzieła Marksa o Ludwiku Feuerbachu – nie ma religii. Gdy zmarła matka Chruszczowa, gensek uczynił na cmentarzu znak krzyża, co zszokowało wielu partyjnych bonzów biorących udział w uroczystości. Sam religijny nie był. W jego psychicznej konstrukcji istniała nieustanna potrzeba poprawiania świata i szczerego zachwytu nad ludźmi. Jakże zabawne jest to, że zapraszając spontanicznie Fidela Castro w Moskwie na lody, nie miał czym za nie zapłacić sprzedawczyni. Po prostu nie nosił z sobą pieniędzy, a te kilka rubli musiał pożyczać od ochroniarzy z KGB. Oczywiście truizmem jest mówić, że Chruszczow był komunistą Był przykładem komunisty nie rozumiejącego, że błędy i katastrofalne porażki systemu wynikają z jego błędnych założeń, które miały się nijak do realnie istniejącego świata. Tu mieści się odpowiedź na jego fascynację pseudo-naukowcem Łysenką. Stąd jego katastrofalne projekty obsiewania zbożem dziewiczych ziem syberyjskich, czy próbę uprawy bawełny i kukurydzy w Kazachstanie. Zakończyło się to zawróceniem rzek Syr-Darii i Amu-Darii i zniszczeniem unikatowej fauny i flory Jeziora Aralskiego. To oczywiście nasza eko-perspektywa. W czasach Chruszczowa nikt tak nie myślał.
Książka pozwala zrozumieć Chruszczowa, dać czytelnikowi niezwykłą perspektywę ujrzenia świata jego oczyma. Bohater książki instynktownie wyczuwał wielką słabość Związku Radzieckiego. Jego skandaliczne zachowania, jak walenie butem w stół obrad ONZ w Nowym Jorku, czy publiczne połajania artystów, grożenie Zachodowi bombą atomową, w tym straszliwą mega eksplozją atomową bomby „Car” w roku 1961, były w opinii Taubmanna głębokim teatrem władzy. W owym czasie Związek Radziecki był już wyraźnie słabszy w broni atomowej oraz w strategicznych siłach powietrznych mogących przenosić te ładunki. Jako wódz wielkiego państwa Chruszczow działał instynktownie, z pobudek emocjonalnych, nie przewidując do końca konsekwencji swoich działań. Jakimż szokiem było dla niego to, że w czasie kryzysu kubańskiego w roku 1962 dał się ograć młodszemu o całe pokolenie Johnowi Kennedy`emu. To też było jednym z powodów upadku Chruszczowa w roku 1964.
Chruszczow nie lubił Polaków, a z polskim kierownictwem miał trudne kontakty, Gomułka – równie prostacki – zdołał znaleźć z nim modus vivendi. Chruszczow jako gensek Ukrainy odpowiada za okrucieństwa wobec Polaków zamieszkujących wschodnią Polskę (dzisiejsze zachodnie obwody Białorusi i Ukrainy) w roku 1940, jest też winny krwawej rzezi w Budapeszcie w roku 1956. Rewolta Imre Nagy była w jakieś mierze efektem poluzowania śruby przez Chruszczowa, jego antystalinowskiej wolty, którą sam przekreślił posyłając czołgi na Budapeszt. Niekonsekwencja to też cecha Chruszczowa, choć Taubman mimo to lubi swojego bohatera. Nie klęczy jednak przed nim na kolanach. Dostrzega jego odmienność od psychopatycznego potwora jakim był Stalin. Chruszczow w jego narracji jest człowiekiem nieustannie się miotającym, nie potrafiącym podjąć decyzji, żyjącym w wielkim strachu. Punktem zwrotnym w stosunku Chruszczowa do Stalina była majowa nieudana ofensywa armii radzieckiej w roku 1942 (znana jako druga bitwa o Charków), w której Niemcy zmiażdżyli trzysta tysięcy krasnoarmiejców. Stalin wezwał Nikitę Sergiejewicza na Kreml, po czym upokorzył go publicznie wysypując mu na łysą głowę gorący popiół z fajki, w rytm słów, że w starożytnym Rzymie po przegranej bitwie wódz posypywał sobie głowę popiołem. Wtedy zaczęła się jego straszna nienawiść do Stalina, która eksplodowała w lutym 1956 na XX zjeździe partii komunistycznej Związku Radzieckiego.
Warto jednak podkreślić, że Chruszczow okazał się najzdolniejszym spośród ludzi otaczających krwawego czerwonego bożka. To on przejął władzę udając głupszego niż jest, pozwalając z siebie drwić, by w ostatecznym rozdaniu pokąsać swych wrogów tak, aby nigdy nie odzyskali pozycji. Mołotow skończył jako ambasador w Mongolii, choć za Stalina dostałby zapewne kulę w tył głowy i spoczął w bezimiennym grobie. To też różnica dzieląca Chruszczowa i Stalina. Gdyby nie to, że Chruszczow wybaczał ludziom, nie straciłby władzy, a spiskowcy z roku 1964 zostaliby rozstrzelani. Taubman dostrzegł, że bez Chruszczowa najprawdopodobniej nie byłoby Gorbaczowa i zmiany w sposobie myślenia kierownictwa radzieckiego. Tym samym Chruszczow był ogniwem pośrednim, bez którego Związek Radziecki nie upadłby tak jak upadł, bez strzału, bez sprzeciwu, bez protestu. W tym sensie Chruszczow w jakiś niewytłumaczalny sposób był wpisany w dzieje świata.
Książka przybliża też codzienność Chruszczowa. Jego upodobania muzyczne, teatralne, maniery, a raczej skrzętnie maskowany ich brak, nawyki jedzeniowe, obsesje, fobie i lęki. Nie polubiłaby Chruszczowa dzisiejsza lewica tęczowa. O homoseksualistach miał takie zdanie, jakiego dziś nie wypada publicznie cytować. Chruszczow miał dziwny instynkt do gardzenia sztuką współczesną. Na widok plakatu z zupą Campbell`s będącą motywem przewodnim Andy Worhola miał zapytać, czy artysta jest normalny. Trudno oczekiwać by syn niepiśmiennych chłopów z Juzuwki poznał głębię sztuki Warhola. Trudno go też o to oskarżać. W czasie podróży po Stanach Zjednoczonych w ostatnim roku prezydentury Eisenhowera zachwycił się prostotą życia na amerykańskiej prerii. Gdyby nie to, że był szefem partii i przywódcą Związku Radzieckiego, z przyjemnością zostałby w Iowa pasąc krowy, jedząc gotowaną kukurydzę i zapijając się do nieprzytomności amerykańską whiskey. Chruszczow był bezpośrednim komediantem podobnym czasami do Nerona (choć bez seksualnego wyuzdania Rzymianina). Nie miał w sobie wyrachowania Breżniewa, ani podłości Berii. Był komunistą zmuszonym przez okoliczności stalinowskiej paranoi do wielkich okrucieństw, których jako prosty człowiek zapewne głęboko żałował. Umarł w zapomnieniu i biedzie w szpitalu w Moskwie.
Cień Chruszczowa unosi się teraz nad wschodnią Ukrainą, a kapryśna historia przez wymowę dzisiejszych dni sprawia, że Nikita Sergiejewicz widząc Putina przewraca się w grobie. To metafora. Rosjanie nie lubią Chruszczowa, nie dlatego że był rosyjskojęzycznym Ukraińcem (drżę, czy istnieje taka osobliwość, proszę wybaczyć mi moje polskie nierozumienie imperialnych pragnień Rosji), ale dlatego, że położył podwaliny pod upadek Związku Radzieckiego. Ironią jest to, że jego syn i wnuki są obywatelami …Stanów Zjednoczonych. Ich słowa, żeby Putin udławił się Krymem po aneksji, jak na ironię mogą być zemstą Nikity Sergiejewicza zza grobu na kegiebowskim genseku, który dziś zasiada na Kremlu.
Książka Taubmana została nagrodzona Pulitzerem. To świadczy o klasie amerykańskiego historyka. Czy są Rosjanie, którzy potrafią napisać coś takiego o USA? Wątpię. Nie na darmo najlepsza szkoła sowietologiczna jest w Stanach Zjednoczonych obejmująca Richarda Pipesa, Anne Appelbaum, wzmiankowaną na moim blogu Sheilę Fitzpatrick, w wcześniej Kennana. To też świadczy o zdolności amerykańskich elit akademickich do przekraczania rubikonów odmienności poznawczej. Amerykanie znają swoich wrogów lepiej niż oni sami.
Biografię Chruszczowa szczerze polecam szaleńcom książek (takich jak ja), studentom politologii, historii, ludziom zafascynowanym historią XX wieku. Książka Taubmana pozwala ją lepiej rozumieć. Ba, co mówię, jest konieczna by zrozumieć Chruszczowa jako człowieka. I to jest jej niezaprzeczalna wartość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz