piątek, 12 stycznia 2018

Teatr Polski w Bielsku-Białej: św. Idiota według Fiodora Dostojewskiego, reż. J.Opryński

Czytelniku,

Proza Fiodora Dostojewskiego, ów klasyczny niezbędnik intelektualisty, jest trudna w teatralnej inscenizacji. Jedną taką znam, jest naprawdę wspaniale wyreżyserowana i zagrana przez krakowskich aktorów Teatru Stu. Mówię o "Biesach" w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego, wspaniałym spektaklu przy akompaniamencie prawdziwego chóru prawosławnego. W Teatrze Polskim w Bielsku-Białej rzucono takiemu odczytaniu prozy Dostojewskiego wyzwanie. Zadania przełożenia innej wielkiej powieści rosyjskiego mistrza psychologicznych niuansów podjął się Janusz Opryński, który tytuł "św. Idiota" zaczerpnął z książki Cezarego Wodzińskiego.

Przekładając taką powieść na język teatru należy dokonać pewnego skrótu, to oczywiste. Spektakl bielski trwa prawie trzy godziny, które przedzielono jednym dwudziestominutowym antraktem. Na początek ważna uwaga - spektakl jest trudny w odbiorze dla osoby nie znającej prozy Dostojewskiego. W moich czasach w Liceum Ogólnokształcącym im. Kopernika w Bielsku Białej przeczytanie wszystkich wielkich powieści Rosjanina stanowił punkt honoru, a jeszcze bardziej honorowe było prowadzenie dyskusji na tematy Stawrogina, czy księcia Myszkina. Mam wrażenie, że młodzież dziś ma inne punkty odniesienia.

Spektakl otwiera scena z pociągu, w której książę Myszkin wracający ze Szwajcarii, gdzie się leczył poznaje Rogozina (jego złe alter ego) oraz aferzystę Lebiediewa. Jak ta scena została rozwiązana inscenizacyjnie, nie powiem, żeby nie zepsuć wrażenia. Jest to spore zaskoczenie dla publiczności. Główną rolę gra bardzo dobry aktor Rafał Sawicki znany bielskiej publiczności z lżejszego repertuaru musicalowego. Jednak dość dobrze sprawdza się w roli dramatycznej. Ma wyraźny głos, dobrze wypowiada kwestie. Jednak na tle innych aktorów widz ma wrażenie pewnego dysonansu. Nie rozumiem dlaczego część kwestii dialogowych jest wykrzykiwana, bez zastanowienia, jak gdyby aktorom brakowało środków wyrazu scenicznego. Spektakle zawiera dość odważne sceny obyczajowe, stąd jest przeznaczony dla widzów powyżej 16 roku życia.

Idiota z założenia miał być opowieścią o Inności, świętej jurodliwości, tak głęboko wpisanej do mentalności rosyjskiej i choć kto jak kto, ale Polak potrafi duszę rosyjską zrozumieć (przykładem jest Andrzej Drawicz i jego fenomenalny przekład Mistrza i Małgorzaty Bułhakowa), ale przesłanie spektaklu utonęło w rozmyciu dramaturgii. Pierwszy akt jest bardzo dynamiczny, a kilka scen, naprawdę świetnie zagranych (na przykład jakież napięcie jest w scenie palenia stu tysięcy rubli). Reżyserowi udało się przemycić także ciekawe pomysły odnoszące się do dzisiejszego moral virtue. Rozebrana do naga Nastazja Filipowna ( w tej roli Oriana Sojka) jest naprawdę piękna i z pewnością poruszyło to niejedne męskie i kobiece serce na widowni. Scena ta, w której kobieta otoczona przez mężczyzn, rozbierająca się do naga, niczym św. Franciszek z Asyżu przed swoim ojcem Piotrem Bernardone i całym miastem sugeruje wyraźnie feministyczny przekaz: wciąż żyjemy w świecie mężczyzn, a kobieta jest w w zasadzie sprowadzana do swojej seksualności.
Jednak drugi akt jest wyraźnie słabszy. Zabrakło owych świeżych pomysłów. Zwłaszcza, ze uaktywnił się Hipolit Terentiew (w tej roli Grzegorz Margas) hipochondryk i niedoszły samobójca. Aktorzy zaczynają na siebie krzyczeć i widz ma wrażenie sztuczności tych zabiegów. To nie jest prawdziwe, a przecież magia teatru polega na tym, że mamy uwierzyć w grę aktorską i przeżyć katharsis. W drugim akcie zrobiły się nieznośne dłużyzny. W zasadzie dobrze wypadają tylko jak zwykle świetny Kazimierz Czapla w roli generała Iwołgina, czy Grzegorz Sroka w roli Jepanczyna. Z całym szacunkiem panie niestety wypadają słabiej. Ten sam zestaw trików aktorskich jak w lekkiej komedii o zakochanych. Ale Dostojewski to niestety nie jest komedia.

Ogólnie spektakl jest ciekawie zainscenizowany; w tym choreografia operująca zdjęciami wyświetlanymi z projektora, ale zabrakło twórcom spektaklu pomysłu na akt drugi. Nie poradzono sobie z wielowątkowością powieści Dostojewskiego, którą należało skrócić wyłącznie do losów Myszkina. Spektakl zyskałby na dramaturgii. Należy pochwalić próbę inscenizacji Dostojewskiego w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej, ale raczej drugi raz nie pójdę na to przedstawienie, nawet dla Oriany Sojki (bo wówczas wyszłaby ze mnie męska szowinistyczna św....i to nie jest to słowo poprzedzające tytułowego św. Idiotę).

O spektaklu tutaj: http://teatr.bielsko.pl/spektakl/sw-idiota

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#strefainteresów #zoneofinterest Recenzja, Strefa Interesów, reż. J. Glazer, Gutek-Film 2024

Film Jonathana Glazera "Stefa Interesów" brytyjsko-niemiecko-polsko koprodukcja nagrodzona w tym roku dwoma Oscarami przez ameryka...