czwartek, 25 stycznia 2018

"Wielka Odmowa" Dariusza Rosiaka. Książka o KUL i nie tylko


Dariusz Rosiak „Wielka Odmowa. Agent, filozof,antykomunista”, wyd. Czarne, 2014. 

Był chyba styczeń 2001 lub 2002 roku. Był zimny dzień, pamiętam, że było sobotnie popołudnie, wyszedłem szybko z autobusu nr 9, którym jechałem z lubelskiego LSM na stare miasto do klasztoru dominikanów w Lublinie, gdzie co tydzień prowadziłem spotkania filmowe. Wyświetlaliśmy filmy na wielkim telewizorze, a potem następował DKF. Pamiętam, że na starym mieście spotkałem kolegę, z którym szybkim marszem mimo mrozu i lodu skierowaliśmy się do położonej na prawo od lubelskiego dawnego ratusza klasztoru oo. Dominikanów. Były to trudne lata dla lubelskiego konwentu; remont, który w ostatnich latach uświetnił tę jakże zasłużoną dla historii Polski budowlę, wówczas był tylko marzeniem. Aby pójść do DA Złota, należało wejść w klasztorną furtę po prawej stronie Kościoła, przejść następnie przez bramę. Zawsze zastanawiało mnie kto mieszkał nad bramą. Wszyscy wiedzieli, że to ojciec Mieczysław Albert Krąpiec, były rektor KUL, wielki tomista, wielki filozof.

Przeszliśmy wówczas szybko na „mały dziedziniec” klasztoru i zauważyliśmy, że w połowie krótkiego odcinka zmrożonego chodnika leżał człowiek. Nie mógł się pozbierać. Najwyraźniej przewrócił się na oblodzonym chodniku i rozbił kubek z herbatą. Zaklął niemal tak siarczyście jak mróz. Pomogliśmy mu wstać. Otrzepaliśmy go ze brudnych drobin lodu. Zapytałem, czy nic się ojcu nie stało? Powiedział, że pić mu się chciało i z kuchni herbaty sobie przyniósł. Był to właśnie ojciec Mieczysław Albert Krąpiec. Był ubrany w gruby sweter zapinany na guziki. Nie nosił habitu.  Podziękował nam, po czym sprawdził moją umiejętność komunikowania się językiem łacińskim. Zarecytowałem wówczas z pamięci początek dzieła Cezara „Comentarii de bello Gallico”. Ojciec Krąpiec mi przerwał i zaczął cytować jakieś teksty łacińskie, chyba z Sumy Teologicznej św. Tomasza. To było moje pierwsze i jedyne spotkanie z ojcem profesorem Krąpcem. Powiedział podobno do jednego z naszych duszpasterzy, że mam całkiem dobre średnie wykształcenie.
Takim Krąpca zapamiętałem.

Ta opowiastka nasunęła mi się, kiedy przeczytałem bolesną książkę Dariusza Rosiaka „Wielka Odmowa. Agent, filozof, antykomunista,”, wydaną przez wydawnictwo Czarne w tym roku. Nie będę się wypowiadał o etycznych wyborach ojca Krąpca. Był rektorem KUL w czasach dla uczelni trudnych, jednak sądzę, że w miarę oddalania się PRL, te emocje będę gdzieś blakły, stawały się mniej przejrzyste, czytelne (na przykład dla młodzieży, którą uczę, PRL jest straszno-śmieszny, jak Mars, albo Wenus). W moim przekonaniu pisząc o książce Rosiaka trochę piszę z perspektywy KUL, jaki ja pamiętam. Spędziłem na KUL długie siedem lat mojego życia. Znam więc tę uczelnię.
Czym jest książka Rosiaka? Oskarżeniem, próbą odbrązowienia legendy, złamania tabu, że o bohaterach kościoła nie pisze się źle? Na książce widnieje zapis – reportaż. Ja odbieram ów tekst przede wszystkim jako esej o heroizmie i cenie zdrady. Tekst jest złożony z trzech płaszczyzn. Najważniejszy jest chyba Krąpiec, a drugi bohater Janusz Krupski, jego zmaganie się z reżymem komunistycznym, zostało włączone do narracji jako równoważnik. Wydaje mi się, że Rosiak nie do końca sprawnie wybrnął z tego narracyjnego galimatiasu trzech wzajemnie się nakładających wątków. Trzecim bohaterem jest wysoki rangą oficer SB, z którym autor książki koresponduje mejlowo. Z tego wątku dowiadujemy się o zakłamaniu, jakie stało się częścią życia tegoż oficera SB. Człowiek ten chce być bardzo ważny – dla mnie w  książce nie był ważny, nie uwierzyłem w jego „czyste intencje”, nie zacytuję na moim blogu jego nazwiska. Ten człowiek na to nie zasługuje.

Czepię się również tytułu. Postawienie słów w szeregu „agent, filozof,antykomunista,” jest uporządkowaniem perspektywy, w jakiej autor odczytuje Krąpca. Tytuł, być może wprowadzony przez wydawnictwo, na pierwszy plan stawia agenturalną działalność Krapca. A przecież tak nie było. Nie przedstawia Rosiak twardych dowodów, choć pisze, że nie zachowało się zobowiązanie do współpracy, ani kwity odbioru pieniędzy. Rosiak chyba przekonująco sugeruje, że źródłem domniemanej współpracy ojca Krąpca z SB, była jego pycha. Pojawia się teza niezwykle dosadna, że sam jego wybór na rektora był po prostu wynikiem sprawnej gry operacyjnej SB. Przekonanie o własnej wielkości okazało się w narracji Rosiaka dla ojca Krąpca zgubne. Krąpiec jest opisany w narracji Rasiaka z kilku perspektyw: jako rektor KUL, jako współpracownik Wyszyńskiego, jako człowiek nieustannie balansujący na cienkiej linii. To ciekawa narracja, ale chce się dowiedzieć więcej. Z racji zniszczenia teczki TW „Józefa” jest to niemożliwe.

Bolesne pytanie, jak Krąpiec łączył bycie wielkim rektorem KUL, wielkim znawcą św. Tomasza, wielkim autorytetem, dominikanina i agenta SB w sobie pozostaje bez odpowiedzi.

Książka Rasiaka jest i może być dla przyjaciół, współpracowników rektora niezwykle bolesna. Ja jednak twierdzę, że Polska potrzebuje takich narracji, bu nazwać rzeczy po imieniu, a może przede wszystkim, by próbować zrozumieć. Ja jako historyk chciałbym zrozumieć Krąpca jako rektora KUL. Współpraca z SB mogłaby być elementem koniecznej gry, by wyciągnąć od komunistów tyle, ile się da. Krąpiec to osiągnął. Stworzył uniwersytet, którego legenda sięgała w czasach komunizmu daleko poza PRL. Cena jaką zapłacił jako człowiek, jest ogromna.

Nie oceniam. Cieszę się, że nie muszę żyć w tych podłych czasach.Tę książkę trzeba znać, bo historia Kościoła w PRL nie była biało-czarna jak habit i kapa dominikanów, ale miała wiele odcienie szarości. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#strefainteresów #zoneofinterest Recenzja, Strefa Interesów, reż. J. Glazer, Gutek-Film 2024

Film Jonathana Glazera "Stefa Interesów" brytyjsko-niemiecko-polsko koprodukcja nagrodzona w tym roku dwoma Oscarami przez ameryka...