poniedziałek, 27 października 2025

Krótki esej o zapaści polskiej szkoły

 

Czytelniczko/Czytelniku tego bloga

Po Zalewskiej i Czarnku myślałem, ze nie może być gorszego ministra oświaty. Pomyliłem się. Ministerstwo ma wyjątkowy dar w tej kadencji do sztuki samo-zaorania. To trudna sztuka. Wymaga wyjątkowych cech. Wyjątkowej niekompetencji.
Edukacja Zdrowotna - bardzo potrzebny przedmiot, poświęcony przez premiera na rzecz wyborów prezydenckich - które były nie do wygrania dla liberalno-lewicowej strony sceny politycznej. Teraz godziny ponadwymiarowe i wycieczki dopełniają czary goryczy. Naprawdę nie ma nikogo, kto zna się na szkole? Kto ma ciut pojęcia czym jest szkoła teraz, a czym mogłaby być? Naprawdę nie ma nikogo, kto zrozumiałby, że nie da się uczyć w 35-40 osobowych klasach, że nawet rozszerzenia są fikcją. Ja wciąż ciągnę wózek edukacyjny? Ale jak koleżanka mi powiedziała - całkiem przytomnie - że za dwadzieścia lat pokolenie końca lat 70 będzie mieć 1/3 lub 1/4 emerytury pokolenia naszych rodziców, to zadaje sobie pytanie po co? Misja nauczycielska - wielu wierzy w to złudzenie, ja do niedawna też.
Wymiana Pani minister nic nie zmieni - należy zwolnić wszystkich urzędników ministerstwa oświaty i wyłonić nauczycieli praktyków, którzy zreformują szkołę. Ta szkoła nie nadąża za czasami, nie potrafimy wyegzekwować zakazu telefonów komórkowych, które zidiociają dzieci i młodzież. Uczymy w modelu pruskim ludzi patrzących w tabelki rankingów - największa trucizna. Zazwyczaj ocena niedostateczna jest poniżej 40%, ale uwaga na maturze rozszerzonej nie ma nawet progu 30%, który sprawiłby że matura ma wartość i mamy szacunek do siebie samych.
Dziewczyny czytają - w młodych kobietach nadzieja. Chłopcy w LO nie wiem czy zauważyliście zostali w tyle mentalnie i intelektualnie - stąd ogromna popularność Mentzenów i Braunów. Proste rozwiązania na trudne problemy społeczne. Nie zmienimy tego. Nikt tego nie zmieni. Nikt już nie będzie się kłócić na korytarzu szkolnym o "Biesy" Dostojewskiego - jak moja klasa LO Kopernik 98. Dziś uczniowie mnie pytają po spektaklu, o czym to było proszę Pana. Niczyja wina. Przemija postać świata. Peaterit figura mundi. Młodzież jest przebodźcowana technologiami. Oni nie rozumieją ciszy. Nie potrafią zrozumieć ontologicznego znaczenia ciszy. Heidegger we wstępie do ontologii pisał, że zawsze jest jakoś. Jest śnieg, albo jest deszczowo, jest kot w domu, jest śmierć, i życie, a ponad górami jest cisza. Oni tego nie są w stanie zrozumieć. Nie mam o nic pretensji do nikogo.
Polskiej szkoły nie da się uratować. Na razie ciągną ją siłacze i siłaczki - polonistki i poloniści mający weekend w weekend kilkadziesiąt dużych prac, matematycy w wieku emerytalnym. Mam 46 lat i jestem wciąż młodszym nauczycielem - znam na palcach ręki młodsze osoby ode mnie. Nikt nie chce zainwestować w szkołę - czyli miejsce społeczne, gdzie zaczyna się przyszłość kraju. Tam zaczynają się lekarze, inżynierowie, naukowcy, aktorzy, społecznicy. Nikogo z rządzących to nie obchodzi. Premier ględzi coś o zniesieniu dwukadencyjności, a opozycja PiS ma granat w ręce - posłowie PiS sprzedali działki pod budowę CPK. Rączka rączkę myje, niezależnie na kogo głosowaliście - KO, czy PiS, czy postkomunistyczna lewica - bez wyjątku.
Szkoła nikogo nie obchodzi. Zrozumcie to proszę. Nie karmcie się iluzją, że będzie lepiej, że stworzymy szkołę fińską w Polsce. Nie z tym społeczeństwem.
Ja przestałem się łudzić.

czwartek, 2 października 2025

Nowa powieść ! #kresy #drugawojna #zdradzona

 


Nowa, powieść, 17 października tego roku. W "Zdradzonej" pokusiłem się znów o epicka powieść o II wojnie światowej rozpisaną na trzy tomy biorąc na warsztat Kresy. W opisie piszemy z wydawcą, że to jest przestrzeń w naszej historii zmitologizowana. Proszę dobrze zrozumieć: mit jest podstawową metaforą za pomocą której ludzie obrazują sobie historię. Z uwagi na fakt, że my Polacy, jesteśmy społeczeństwem historycystycznym (to pojęcie z Karla Poppera), a więc zamkniętym na przeżywaniu własnej historii, ciągłym jej aktualizowaniu, historia Kresów ma bezpośrednie wciąż przełożenie na naszą politykę (ile współczesnych niegodziwych wypowiedzi dziś o Ukraińcach w naszym kraju ma podstawowe odniesienie historyczne, a nie współczesne?), widzimy ciągle nasze zranienia, a nikczemności widzieć nie chcemy. Ja nie osądzam, ale szukam obszarów historii Polski, które mogę dotknąć w powieści i sprawdzić, jak głęboko wciąż bolą.
W "Zdradzonej" operuję na okładce blurbem powieści kobiecej, ale niech Państwo to nie zmyli. Wszystkie trzy siostry Szymańskie - Konstancja, Aldona i Łucja są oddane tak drobiazgowo psychologicznie, jak żadne inne bohaterki kobiece wcześniej. Wiele razy mówiłem, że interesuje mnie doświadczenie egzystencjalne kobiety w okresie zanim kobiety uświadomiły sobie ich prawa. To jest opowieść o niemożliwości szczęścia, o złudnych fatamorganach, jakie sami sobie kreujemy i które ranią aż do szpiku kości. To jest też opowieść o zdradzie najbliższej osoby i o tym, jakie konsekwencje to niesie. Stosuję z pełną premedytacja technikę literackiej biografii rozproszonej - ponieważ znów spotkają się Państwo z Mokrzyckim, ale tym razem młodzieńcem sprzed wyjazdu do Hiszpanii w 1936. To kwestia jak przypadkowe zdarzenie w upalne lato w polskim, kresowym szlacheckim dworku zmienia życie - jego i tych dziewczyn.
W pierwszym tomie opowiadam Kresy międzywojenne sprzed Apokalipsy. Ukrwiłem je mnóstwem przeżyć, szczegółów, konfliktów i napięć społecznych, co składa się na epicką panoramę Polski międzywojennej. Interesuje mnie także okupacja sowiecka, rzadko pokazywana w literaturze współczesnej, ale ja chciałem pokazać to piekło, kiedy nagle miliony Polaków na wschodzie dowiedziały się, że są i zawsze w gruncie rzeczy byli obywatelami sowieckimi. I pokazuję to piekło: to będzie bolesne dla wszystkich. Dla Żydów serwilistycznie traktujących władze radzieckie też. Dla Polaków i dla Ukraińców. Chciałem pokazać jak ten system gnoił ludzi, jak przeistaczał ich w potwory takie jak Wanda Wasilewska. Pierwszy tom kończę jesienią 1940. Z oczywistych powodów tego co nazywamy "Wołyniem" nie będzie, z uwagi na to, że skupiam się na województwie stanisławowskim wydarzenia te będą w tomie trzecim, w tym masakra Kut w kwietniu 1944, już po odejściu Niemców, a przed ponownym wkroczeniem Armii Czerwonej. Drugi tom, nad którym intensywnie pracuję opowiada historię trzech sióstr i ich bliskich w epickiej scenerii od wiosny 1941 do zimy 1943 na 1944, oczywiście z przebitką z lat sześćdziesiątych. Drugi tom jest niesłychanie brutalny ze względu na Zagładę, jaką rozpętali na Kresach Niemcy. Ta trylogia jak żadna inna dzieje się w dwu przestrzeniach czasowych.
Po raz pierwszy wprowadziłem elementy grozy, które stanowią nie najważniejszy, ale koloryt tej powieści jak z Bułhakowa, czy Kinga. Jednak ja rozumiem grozę na zasadzie niedopowiedzenia, tajemnicy, tak jak pokazał to Kubrick w swojej wersji "Lśnienia" . Jednak staram się bardzo, żeby ta trylogia złamała schemat powieści wojennej i kobiecej i stała się odniesieniem szerszym, o który warto się będzie pokłócić.


Czy może istnieć cyfrowa samoświadomość? Esej.

  W poszukiwaniu równania nieobliczalności Gdy Alan Turing pytał „Czy maszyna może myśleć?”, zastanawiał się nad symulacją ludzkiej inteli...