poniedziałek, 27 grudnia 2021

Dalszy ciąg o powieści antycznej numer 2

 


To Mitra zabijający ofiarnego byka. To obrzęd tauroktonii, jedyny wizualny dowód wierzeń towarzyszącej chrześcijaństwu wielkiej tajemniczej religii, która właśnie w IV wieku znajdzie swój koniec po edykcie w Tessaolonice, kiedy cesarz Teodozjusz zakazał pod groźbą śmierci kultów innych niż chrześcijański. Mam nie lada problem z przedstawieniem w powieści osobistego świata Ammiana Marcelinusa, głównego bohatera nowej powieści antycznej, nad jaką intensywnie pracuję. Pisząc swą historię, ukrył się za frazami. Nie znamy jego twarzy, tak jak wnętrza poza tym, że nigdy nie przyjął chrześcijaństwa.

W powieści, w epickim stylu – co jak mniemam będzie stałą cechą moich powieści historycznych pisanych dla Wydawnictwa Lira – ukaże jego życie na tle wydarzeń politycznych od mniej więcej roku 350 (z małą retrospekcją jego ojca od 337) po koniec wieku IV. Jednak mnie znów interesuje religia i jej oddziaływanie na jednostkę, która mimo dziejowej burzy pragnie zachować swoją własną wewnętrzną wolność. Muszę wiec pokazać obrazowo zderzenie umierającej religii rzymsko-greckiej. Zdecydowanie się sprzeciwiam używaniu słowa „poganie”, bo żaden z Rzymian zarówno łacinników, jak i Greków, nie oddawał czci bożkom, czy Atenie wyskakującej Zeusowi z głowy. Ci ludzie bardziej kierowali się w stronę religii która przenikała się z filozofią tamtego czasu. Neoplatońskie Jedno – a więc byt będący podstawą wszystkiego – wydaje mi się bardziej przekonujące. Proszę popatrzeć, ile możliwości religijnych rysowało się w IV wieku. Mitraizm był religią zbawcza, ale ekskluzywną, bo zarezerwowaną tylko dla mężczyzn. Obok niego manicheizm, religia która jak poprzednia przybyła z Iranu i dziś niewiele o niej wiemy. Wreszcie samo chrześcijaństwo – zdyscyplinowane, scentralizowane dzięki sieci biskupstw, okaże się najsilniejsze. Jednak w powieści pokuszę się o takie poprowadzenie bohaterów, aby przez wybory, jakich dokonują ukazać także jak chrześcijanie się podzieli. Duży wątek poświęcę Wulfili i dokonanego przez niemu przykładowi biblii na język gocki. W ogóle rekonstrukcja Gotów w tej powieści może być dla czytelników frapująca. Spojrzymy na namiętności religijne tego czasu oczyma Ammiana, człowieka przynależącego do świata, który zaraz umrze.

Pojawią się indywidualnie zróżnicowane postacie historyczne: Konstancjusz II, Julian Apostata, Walens, Teodozjusz, Jan Chryzostom (uczeń Ammiana), Bazyli Wielki, Grzegorz z Nazjanzu, Konstantyna, Wulfila, Fritigern – a kulminacją powieści będzie bitwa pod Adrianopolem w 378 na której Ammian zakończył dzieje rzymskie. Jednak opowiem jego dzieje dalej, aż do domniemanej śmierci. Myślę, że będzie tego co najmniej 600 stron, wielkiej, epickiej, trzymającej w napięciu – suspens to moja ulubiona kategoria narracyjna – powieści, jakiej w polskiej literaturze nie było. Składam hołd Hannie Malewskiej, Teodorowi Parnickiemu, ale napisze to w swoim stylu, do którego Państwo przywykliście.

Proszę spojrzeć ile dramatyzmu tkwi w przedstawieniu tauroktonii – byk symbolizuje płodne życie, które przez śmierć udziela innym życia w kręgu przemijania. Pies zlizujący krew, wąż i skorpion to symbole sił dobra i zła. Ileż jest w tym niewiadomych!

A powieść jesienią 2022 w księgarniach, jako drugi tom po Apokryfie – który wywołał dyskusję – mojej trylogii poświęconej Antykowi.  

niedziela, 19 grudnia 2021

Przypomnienie Michela Foucaulta



Chciałbym dziś przypomnieć książkę i poglądy jednego z ważniejszych filozofów XX wieku – Michela Foucaulta. Trudno go jednoznacznie skategoryzować pod względem poglądów czy szkoły filozoficznej, bo jego związku z marksizmem, jakże charakterystycznego dla francuskiej myśli wieku XX, skończyły się po rocznym pobycie w Warszawie, gdzie przebywał jako dyrektor ośrodka studiów francuskich UW. Ścigany przez SB ze wzglądu na osobistą obsesję prostackiego Gumułki, który nie mógł strawić w Warszawie kogoś tak wyzywającego standardy „moralności socjalistycznej” szybko rozczarował się do marksizmu, co w sytuacji Francji nie było wcale tak proste i oczywiste. 

Foucaulta trzeba cenić za dwie rzeczy: po pierwsze jego dociekania nad naturą i schematami działania nowożytnej władzy poprowadziły go do historii pojęcia więziennictwa. Inaczej rzecz ujmując, dlaczego ogromną część aktywności państwa w dawnych epokach ludzie pożytkowali na rozbudowę systemu kar i więzień. Wyniki były zaskakujące samo pojęcie więzienia wiązało się z kwarantanną, a to pojęcie wiedzie nas w stronę epidemii, jako kluczowego doświadczenia strachu. Człowiek w epoce nowożytnej nie przestał się bać wraz z reformacją, czy oświeceniem. Epidemie napędzały histerię i konieczność oddzielenia potencjalnie zakażonych od zdrowych. W latach 70 Foucault prowadził serię wykładów na College de France, które zasłynęły nowym pojęciem władzy – czyli bio-władzy opartej na bio-polityce. Władza dawnych królów, czy reżymów, jest łatwa do obalenia, choć owo obalanie może być krwawe, a tymczasem francuski myśliciel przekonuje nas, że władza której nie widać bezpośrednio, ale widać jej działanie w życiu jest niesamowicie niebezpieczna. Dziś władze w Europie wykorzystują kolejną epidemię do zwiększenia kontroli, oczywiście dla dobra obywateli i zawsze w ich imieniu, ale pojawiły się nowe aspekty tej kontroli, których Foucault bezpośrednio nie przewidział, ale przewidział, że mogą się pojawić. To oczywiście Wielki Brat, czyli Facebook, a także inne aplikacje, które liczą za pomocą logarytmów nasze poglądy, upodobania polityczne, orientację seksualną, poglądy religijne, lub ich brak, czy lubimy Real czy Barcelonę. Ta władza mówi, ile mamy mieć par butów rocznie, ile lekarstwa mamy zażyć, kiedy powinniśmy iść do lekarza, ilu nastolatków popełnia rocznie samobójstwo, ile par się rozwiedzie, jaką energię mamy używać, żeby jak najmniej emitować CO2 (tak jakby ludzie nie wydychali tego gazu). 

Równie ciekawa, choć nie opublikowana w pełni w Polsce jest historia seksualności, największe dzieło Foucaulta, w którym zauważa on, że europejska czy też szerzej zachodnia kultura jest pod przemożnym wpływem Platona, dla którego człowiek to dusza uwięziona przez ciało. Foucault odwraca trochę po nietzscheańsku to pojęcie. A co, gdy człowiek jest ciałem skrępowanym przez ducha? Jakie miałoby to znaczenie dla historii kultury? Nie miałem czasu by przeczytać te tomy Foucaulta, ale z pewnością czeka mnie ta lektura. To ma znaczenie fundamentalne dla filozofii, która mnie pasjonuje, ponieważ nie istnieje podmiot bez ciała, inaczej jesteśmy w naszym ciele na wieczność. Między bajki można włożyć podmioty Kartezjusza i Kanta, które funkcjonowały jak gdyby oddzielone od ciała, czyli materii. To niemożliwe. Nawet zmartwychwstanie - choć wydarzyło się tylko raz - objęło właśnie ciało, a nie ducha. 

Czy Michelowi Foucault podobałyby się nasze czasy? Nie wiem. Zmarł jako jedna z pierwszych ofiar AIDS w 1984 roku w Paryżu, a więc był ofiarą kolejnej epidemii, którym przypisywał tak ważną rolę w kulturze. Chyba w tym znaczeniu się nie pomylił. Zostawił nam niełatwą myśl, niełatwą do czytania, ale myślę, że Foucault może być inspirujący szczególnie dzisiaj.

środa, 15 grudnia 2021

To była ręka Boga - Paolo Sorrentino - recenzja

 


Już dawno nie widziałem tak wciągającego, rozgrywającego się w przestrzeni między słowami, gęstego od emocji, spojrzenia, lepkiej miłości filmu. Mam na myśli „E stato il mano di Dio” – „To była ręka Boga” Paolo Sorrentino, który znów przeniósł mnie do Italii lat osiemdziesiątych. Przestrzeń wokół bohaterów to Italia po skandalach Bettino Craxiego i Julio Andreottiego, konkretnie Neapol oczekujący na Maradonę. Bohater, młody, dojrzewający chłopak zaangażuje się w relację – bardzo dwuznaczną z seksowną ciotką, wybujałą femme fatale. Tyle fabuły.

Na pierwszy rzut oka od razu można wyczuć mnóstwo takiego samego klimatu, co sławne Call me by your name innego Włocha, Luki Guadagnino. Owo nieznośne napięcie na inicjację łączy się z niesamowitym klimatem scen rodzinnych, przelatujących jedna po drugiej, od awantury, po słodkie obiadki rodzinne, z mnóstwem ciętych ripost, ukrytych znaczeń, spojrzeń pełnych niespełnienia. Włosi uwielbiają celebrację miłości, jak dobrego jedzenia i wina. Powab erotyczny jest w tym filmie zawoalowaną czasoprzestrzenią w której owo napięcie się realizuje, rozegraną powoli, z wyczuciem starego gracza, który smakuje zbliżenie ust, dotyk, jak dzieło sztuki.

Aktorsko bardzo dobrze. Dojrzewanie chłopaka bardzo naturalne, kobiecość i seksapil aktorki grającej ciotkę ma w sobie coś ze słynnej „Maleny”. Akcja toczy się niespiesznie, hałaśliwie, wciągając bohaterów w układ bez wyjścia.

Niesamowicie ożywczy to film w morzu tandety. Dla mnie przepyszny. Smakowity jak owoce morza z dobrym winem, które smakują najlepiej w małej restauracyjce na plaży.

#tobylarekaboga #ilmanodidio #recenzja #paolosorrentino 

niedziela, 5 grudnia 2021

Druga powieść antyczna


 Patrzę na Konstantyna Wielkiego. Człowieka, który dopuścił chrześcijan do życia publicznego w cesarstwie. Nie wierzę jednak w jego nawrócenie. Mary S. Beard nie chciała już pisać o jego czasach uważając, chyba słusznie, że klasyczny Antyk już się wypełnił. Cesarstwo Konstantyna już nie przypomina Augustowego. Jest mroczne, pełne strachu, żyje w nienawiści do barbarzyńców, którzy chcą się wedrzeć przez mury na limesie na Renie i Dunaju do raju, bo było wciąż rajem, pełnym miast, życia, jedzenia, i ziemi

Ja o tym napiszę, jednak Konstantyn nie zmieści mi się w powieści. Popatrzcie sam ogrom tej rzeźby pokazuje z jaką pychą mamy do czynienia. Kazał się pochować w kościele Świętych Apostołów jako trzynasty Apostoł, a jego zbrodnie dorównywały tym Nerona. To Konstantyn kazał ugotować żywcem w saunie swoją drugą żonę, Faustę. matkę jego trzech synów i późniejszych cesarzy Konstantyna II, Konstansa i Konstancjusza II. Dlaczego? Fausta zapałała uczuciem do syna cesarza z pierwszego małżeństwa Kryspusa mającego już tytuł cezara. Chciała go namówić do tego „by legł z nią w łożu”. Przerażony młody człowiek nie chciał tego uczynić. Więc oskarżyła go przed Konstantynem, że wziął ją siłą. Pokazała dowody na swoim ciele, podobno od brutalności napastnika. Sama je sobie najpewniej zadała. Wszyscy bali się okrucieństwa Konstantyna, więc proces był szybki. Kryspus miał się przyznać i zachowałby życie oślepiony, ale musiał się przyznać. Jednak młody człowiek tego nie uczynił. Został ścięty toporem. Jednak ktoś odważny na dworze powiedział Konstantynowi jak było naprawdę. Gdy zdał sobie sprawę, co uczynił, kazał Faustę zwabić do łaźni, po czym zamknąć drzwi. Ugotowała się żywcem.

Ja chcę opowiedzieć w mojej nowej, wielkiej powieści nie tylko o zbrodniach tej rodzinki – naprawdę  niezwykłej – ale przede wszystkim o upadającym świecie Antyku. Pisałem już o strachu, o zamknięciu, nienawiści do obcych, ale opowiem w epickim stylu o tym, jak Rzymianie nałożyli sobie sami stryczek na szuję. Mam świadka tych wydarzeń, Ammiana Macellinusa, którego barwną opowieść o tym świecie przeczytają Państwo za rok. Jeśli lubiliście „Grę o Tron”, nie zawiodę was.





A to Konstancjusz II -To Konstancjusz II – cesarz panujący w latach 337-361. W moim przekonaniu jest uchwytne podobieństwo zarówno w postaci nastolatka, który objął władzę latem 337 oraz ten sam człowiek złamany życiem i władzą gdzieś koło 357 roku, kiedy urósł mu jako rywal ocalony z masakry w Konstantynopolu latem 337 roku - na rozkaz Konstancjusza wymordowano całą rodzinę. Ocalał Julian zwany później Apostatą i jego brat Gallus. Te postacie przewiną się w mej powieści o IV wieku – z dużą drobiazgowością podejdę do świata przedstawionego.  

Interesuje mnie w tej powieści wymiar osobisty Ammiana Marcellina –który sam o sobie powiedział tylko tyle, że jest „Grekiem i żołnierzem”, zarazem wiernym obywatelem Imperium, które zaplątało się w wojny domowe, namiętności religijne – które interesują mnie szczególnie w kontekście arianizmu w IV wieku – proszę jednak wziąć pod uwagę, że ja drugą powieść tryptyku antycznego napiszę z perspektywy wyznawcy Mitry, którym Ammian mógł być. Długo rekonstruowałem religię Mitry i była to druga, po kulcie Serapisa, religia zbawcza w Imperium. Chrześcijaństwo okazało się jednak silniejsze. Oczywiście mocą prześladowań – im bardziej Kościół jest prześladowany, tym jest silniejszy – jednak potrzeba do tego wiary, której dziś nie ma, lub prawie nie ma.

Postacie historyczne zostaną sportretowane tak pod względem psychologicznym, jak i behawioralnym. Moja powieść o Ammianie Marcellinusie to historia końca świata antycznego, w którym zawaleniu uległy te fundamenty antyku, które decydowały przez wieki o jego spoistości – kultura, wrażliwość, wierność bogom Rzymu jako podstawie istnienia państwa, i o człowieku miotanym przez historię, który chce te wartości ocalić i przyjdzie mu za to zapłacić wielką cenę.

Już za rok w księgarniach – nakładem Wydawnictwo Lira.

#strefainteresów #zoneofinterest Recenzja, Strefa Interesów, reż. J. Glazer, Gutek-Film 2024

Film Jonathana Glazera "Stefa Interesów" brytyjsko-niemiecko-polsko koprodukcja nagrodzona w tym roku dwoma Oscarami przez ameryka...