sobota, 21 lipca 2018

Recenzja: Vahe Katcha, Kolacja kanibali, reż. B. Lankosz, Teatr Polonia Krystyny Jandy.





Drogi Czytelniku,

Z trudnością można odnaleźć w Polsce inscenizacje dramatów współczesnych, a odnoszących się do II wojny światowej. Dla mnie spektakl w reżyserii świetnego reżysera filmowego Borysa Lankosza według dramatu znakomitego francuskiego pisarza ormiańskiego pochodzenia Vehe Katchy jest taką propozycją. Nie dziwi mnie także, że to właśnie Teatr Polonia Krystyny Jandy wystawia tę sztukę. Janda ma niezwykły talent nie tylko jako aktorka, którą wszyscy znamy, ale jako menedżer teatru. Ma także talent do niebanalnych tekstów, szczęście do znakomitych aktorów i przekonującej oszczędnej, ale sugestywnej scenografii. Widziałem ten spektakl dwa razy, w czerwcu 2017 i w poniedziałek 16 lipca br. Grany jest tak samo perfekcyjnie. Niestety, decyzją Teatru Polonia, schodzi ze sceny. Szkoda, jeśli państwo nie wiedzieli, ostatnia okazja 22 i 23 sierpnia 2018.

Trochę o samym spektaklu (nie robiąc spoilera). Jest rok 1942, okupowany przez Niemców Paryż. Przenosimy się do paryskiego mieszkania, gdzie odbywa się domówka kilku przyjaciół. Jest luźna atmosfera, są urodziny gospodyni, zapowiada się całkiem udany wieczór. Trwa zabawa. Wkrótce padają dwa strzały. Do mieszkania (jako widzowie mamy wrażenie współuczestniczenia w wieczorku) wkracza esesman, oficer paryskiego Gestapo, kapitan Kaubach. W tej roli zobaczymy Rafała Mohra, który gra postać diaboliczną, inteligentną i perfekcyjnie zasugerowaną. W jego grze, geście, niemieckim akcencie, zachowaniu nie ma przypadku. To niezwykła rola Mohra- jedna z najbardziej sugestywnych kreacji pokazujących gestapowca jaką widziałem . Oficer SS przekazuje zebranym w mieszkaniu gościom propozycję nie do odrzucenia: spośród siebie wybiorą dwie osoby, które Kaubach zabierze ze sobą na egzekucję. Proszę jednak nie traktować tego jako kalli jakiegoś stereotypowego obrazu Niemca. Ależ skąd! Kaubach jest wielbicielem greckiej filozofii, zna świetnie Ajschylosa.

Dramat trwa prawie dwie godziny, ponieważ spektakl jest bez przerwy, ale tego czasu właściwie się nie odczuwa. Warto wspomnieć o innych postaciach, które tworzą sztukę. W obsadzie znaleźli się Aleksandra Domańska, Justyna Grzybek, świetny Andrzej Deskur, Kamil Maćkowiak, Piotr Makarski, Grzegorz Stosz i wspomniany już Rafał Mohr. Doskonałą rolę zagrał także Zbigniew Konopka, grającego wujka solenizantki. Naprawdę, zastanówcie się jakich macie wujków...

Uczestnicy kolacji muszą wybrać dwie ofiary. Zaczyna się brutalna, choć pozbawiona fizycznej przemocy walka o życie, w której nie ma miejsca na wahania, skrupuły. Bohaterowie muszą dokonać takiego diabelnego wyboru. Jednak oficer SS nie dramatyzuje. Prosi o to, by nie poświęcać dwu osób, ale uratować pięć. Pomiędzy wszystkimi uczestnikami dramatu  nawiązują się relacje przewrotne, a nikt nie jest tym, kim był, kiedy przyszedł na ową ...kolację.

Ten spektakl jest piekłem wolności, a raczej wyboru konieczności. Uczestnicy kolacji dokonując tego wyboru muszą postawić wszystko na szli: swoje człowieczeństwo, empatię lub jej brak. Punkt zwrotny dramatu, jakim jest wkroczenie esesmana, pokazuje prawdziwą naturę ludzi, ponieważ opadają codziennie maski z kłamstw, jakimi bohaterowie i jakimi my lubimy się codziennie otaczać. Z ludzi kulturalnych i cywilizowanych, jak się pozornie wydaje, zostają zdarte wszystkie uczucia, skrupuły etyka i religia, wychodzi z nich najgorsza hipokryzja, zdrada i fałsz, jakiego nie spodziewalibyście się po kimś, z kim spędzacie życie. Zostaje instynkt samozachowawczy.

Uważam, że sztuka Vehe Katchy jest jednym z najwybitniejszych współczesnych dramatów francuskich XX wieku, napisana w latach sześćdziesiątych. Jeśli jest jakakolwiek parabola w polskim dramacie, to jest to sztuka Grochowiaka "Szachy". Jeśli jest jakiś teatr, który mógłby zrobić "Szachy" Grochowiaka to jest to teatr Jandy. Adaptacja sceniczna tekstu Katchy jest imponująca, zarówno pod względem scenografii, jak i detali takich jak mundur Gestapo (to historyczny mały błąd - w roku 1942 Gestapo nie nosiło już czarnych mundurów, ale to drobiazg), sukienki, garnitury w stylu vintage.

Polecam tę sztukę każdemu szukającemu w teatrze niebanalizowanych przeżyć. Tym samym Teatr Polonia Krystyny Jandy udowadnia bezsprzecznie, że jest jedną z najlepszych scen dramatycznych w Polsce. Ukłony dla zespołu teatralnego. 

Esencją dramatu jest katharsis. Po obejrzeniu "Kolacji kanibali" gwarantuję to doświadczenie, które zmusza do zadania sobie samemu pytania: gdybym to  ja musiał dokonać takiego wyboru...

niedziela, 15 lipca 2018

Autorska historia mistrzostw świata w piłce nożnej.

                                          (cyt. za: https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Tour_da_Ta%C3%A7a_da_Copa_do_Mundo_(14231974005).jpg)


Czytelniku tego bloga, 

Jako historyka i blogera interesuje mnie pytanie: jak wielka i mała polityka wpływała na światowy spektakl, jakim co cztery lata są piłkarskie mistrzostwa świata. Nie roszczę sobie pretensji do ukazania całości historii mistrzostw świata, ponieważ od czego jest Wujek Google i kiedyś znakomita Encyklopedia piłkarskich mistrzostw świata. 

Turniej drugi oraz trzeci w roku 1934 i 1938 zostały zdominowane przez Squadra Azzura. Pierwszy tytuł Wosi zdobyli podczas turnieju rozgrywanym we Włoszech, ale w 1938 wygrali turniej we Francji. Mussolini zachowywał się skandalicznie przekupując grecką federację, aby przegrała z Włochami (400 tysięcy dolarów), a w przeddzień finału podjął sędziego wykwintną kolacją. Włosi wygrali zatem przed wojną dwa tytuły, ale warto wspomnieć o tym, że pucharu świata pragnął także Adolf Hitler i III Rzesza. W marcu 1938 roku Niemcy anektowali Austrię przy zachwycie większości tamtejszego społeczeństwa, i oczywiście piłkarze austriaccy zostali włączeni do reprezentacji III Rzeszy na tym mundialu. Niemcy mieli zdobyć tytuł, ale na drodze stanęła im Szwajcaria i Niemcy musieli wrócić do domu. Wśród austriackich piłkarzy był jeden, który odmówił gry w niemieckiej reprezentacji. Nazywał się Matthias Sindelar. Odmówił i upokorzył tą odmową Hitlera. Zginął w do dziś nie wyjaśnionych okolicznościach 23 stycznia 1939 roku w Wiedniu.


Z powodu II wojny światowej oraz odbudowy turnieje w 1942 oraz 1946 się nie odbyły. 

W roku 1950 Brazylia płakała po porażce kanarków w finale z fantastycznie dysponowanym Urugwajem, jednak moją uwagę przykuwa turniej ze Szwajcarii z roku 1954. Wówczas grała i walczyła jedna z najlepszych jedenastek w historii futbolu. Mam oczywiście na myśli Węgry z takimi piłkarzami jak Hidekuti, Puskas. To oni pokonali Anglików na Wembely 6:3 pokazując im ich miejsce. Węgrzy wygrywali ze wszystkimi, a z Niemcami w grupie aż 8:3. Ci się stało, że w finale w Bernie, nie dali rady i ulegli Niemcom 2:3, tego nie wie nikt, a może to po prostu tajemnica futbolu? W dwa lata później w październiku i listopadzie 1956 roku sowieckie czołgi zmiażdżyły Węgry próbujące się wydostać spod kontroli. To oznaczało także tragedię tych piłkarzy, którzy nigdy już na Węgry nie wrócili. Ferenc Puskas grał potem przez długie lata w FC Barcelona, potem w Realu Madryt i na końcu został obywatelem ...Hiszpanii.  


W roku 1958 zabłysnęła gwiazda Brazylii, Pele. Brazylia zdobyła mistrzostwo świata i powtórzyła wyczyn cztery lata później w roku 1962 w Chile, które kilkanaście miesięcy wcześniej doświadczyło niszczącego trzęsienia ziemi. Turniej rozegrano, a vice-mistrzami została Czechosłowacja, o której mało kto dziś pamięta. W roku 1966 w Anglii, która zdobyła jedyny jak na razie tytuł, nie odbyło się bez kontrowersji. Brazylia nie wyszła z grupy przegrywając z Portugalią 1:3 oraz z Węgrami w takim samym stosunku. Pele był załamany. Włosi odpadli po przegranej z Koreą Północną, która weszła do ćwierćfinału (sic!). Do dziś w koreańskiej propagandzie ów sukces pokazywany jest jako pierwsze zdobycie tytułu mistrzów świata (sic!). 

W roku 1970 w Meksyku rozegrano fantastyczny turniej, w którym odbyły się jedne z dwu najlepszych meczów w historii. Mam na myśli ćwierćfinał Niemcy - Anglia - 3:2 oraz półfinał Włochy-Nimcy 4:3. W jednym i drugim przypadku były to mecze znakomite i emocjonujące do końca. Brazylia zwyciężyła zdobywając trzeci tytuł i tutaj zaczyna się wpływ polityki. W tamtym czasie Brazylia była wojskową dyktaturą, a trener Mario Zagalo został nim tylko dlatego, ponieważ był bardziej potulny wobec dyktatora,
Emilio Garrastazu Mediciego. Brazylia zmagała się z dyktaturą do roku 1985. Pele, mając opinię najlepszego piłkarza wszech czasów, odmówił gry w reprezentacji na mistrzostwach w Niemczech w roku 1974. Gdyby zagrał, czy Brazylia wypadłaby inaczej?

Mistrzostwa Świata w Niemczech Zachodnich w roku 1974 odbyły się w dwa lata po rzezi w Monachium dokonanej przez palestyńskich terrorystów na reprezentacji Izraela i były to mistrzostwa wyjątkowe jeśli chodzi o kontekst polski. Oczywiście ekipa Gierka próbowała wykorzystać sukces reprezentacji w propagandzie sukcesu, ale tamta reprezentacja była najlepszą polską drużyną w historii piłki. Czy gdyby komuniści pozwolili wyjechać do dobrego zachodniego klubu Grzegorzowi Lacie czy nieżyjącemu już Kazimierzowi Deynie, czy historia polskiej piłki potoczyłaby się inaczej? W czasie owych mistrzostw zaistniał silny kontekst polityczny. Otóż, odbył się mecz w grupie między RFN i NRD Zagrały ze sobą dwa państwa niemieckie i o dziwo, wygrali ci Niemcy wschodni 1:0, co natychmiast stało się powodem propagandowej ofensywy ze strony władz NRD. Te mistrzostwa były także pomarańczowe. Zaryzykuję twierdzenie, że Holendrzy z lat 1974-1978 to druga najlepsza drużyna w historii piłki nożnej po Węgrach z 1954 i Brazylii z 1958-62. Takie nazwiska jak Cruyff, Neskeens, Repp to legendy piłki. Dlaczego przegrali?

Proszę sobie wyobrazić, że przed finałem z Niemcami Zachodnimi Holendrzy odbyli luźną zabawę z alkoholem i młodymi dziewczętami w ośrodku hotelowym. Dowiedziała się o tym ekipa najobrzydliwszej gazety niemieckiej po 1945 roku, czyli "Bilda". W artykule zasugerowali dwuznacznie, że w grę wchodził seks z prostytutkami i narkotyki. Publikacja ta uderzyła w najlepszego piłkarza Johanna Cruyffa, którego żona zrobiła straszną awanturę (słusznie!). Holendrzy szybki objęli w meczu z Niemcami prowadzenie 1:0 i przegrali go 1:2, będąc do końca rozbici psychicznie. Cruyff za agresywną rozmowę z sędzią dostał czerwoną kartkę. Mamy więc do czynienia z manipulacją medialną która miała wpływ na wynik meczu.



Cztery lata później 1 roku 1978 odbył się turniej w Argentynie, która w owym czasie była jedną z najbardziej brutalnych dyktatur w Ameryce Południowej. Tysiące ofiar pogrzebanych w masowych mogiłach, brutalne egzekucje, tortury i piłka nożna. Mówię otwarcie, że ten turniej dyktatura po prostu kupiła i wykorzystała go mistrzowsko w propagandzie. Nas, Polaków, także to dotknęło niebezpośrednio. Otóż w grupie ćwierćfinałowej Argentyna znalazła się z Brazylią (znów bardzo dobrą), Peru oraz Polską. Z Polską wygrała 2:0, a niestrzelony karny Deyny śni się starszym kibicom po nocach, ale różnice bramek przemawiały za Brazylią. Argentyna musiała pokonać Peru większą bramek i wygrała 6:0 awansując do finału. Dziś wiemy, że dyktator Jorge Videla, odpowiedzialny za prawdopodobnie 30 tysięcy ofiar reżymu kupił ten mecz posyłając Peru pomoc żywnościową. Holendrzy, którzy ponownie awansowali do finału, zderzyli się ze ścianą. Przegrali w finale 1:3, choć Roby Rensenbrink w ostatniej minucie podstawowego czasu kiedy było 1:1 strzelił w słupek. Cruyff nie poleciał do Argentyny nie chcąc zostawiać żony. Czy zatem afera z Bildem kosztowała Holendrów dwa razy tytuł? 

W roku 1982 na mistrzostwach świata w Hiszpanii znów wielka i mała polityka dała znać o sobie. I to odnośnie polskiej reprezentacji. W Polsce trwał stan wojenny, a Polacy grai mecz decydujący o awansie do półfinału ze Związkiem Radzieckim na 0:0 a Włodzimierz Smolarek zapędzał się pod koniec meczu do rogu drużyny radzieckiej, by tam nie dawać sobie odebrać piłki i grać na czas. Polska telewizja blokowała sygnał z Barcelony, gdzie rozgrywano mecz, ponieważ było sporo napisów SOLIDARNOŚĆ, które w kraju były zakazane. To był pamiętny mecz. Odrobina radości w morzu smutku, jakim był stan wojenny. Co ciekawe mistrzostwa te zasłynęły także układem między Niemcami i Austrią, aby wyeliminować Algierię. Drużyna z Maghrebu wygrała z Niemcami 2:1 w grupie, i Austriacy oddali Niemcom mecz, aby wyeliminować Arabów. Trudno o bardziej smutny i obrzydliwy przykład rasizmu. FIFA po tym skandalu zmieniła regulamin i dostosowała go tak, aby mecze kończące rozgrywki w grupie zaczynały się zawsze o jednej godzinie. 


W roku 1986 na mistrzostwach świata w Meksyku najbardziej politycznym był mecz ćwierćfinałowy Anglia - Argentyna, który Argentyńczycy wygrali dzięki bramce zdobytej ręką przez Maradonę. Cztery lata wcześniej doszło do wojny o Falklandy, którą Argentyna przegrała. Spowodowało to upadek krwawej junty wojskowej. Ale gdyby nie to, być może sędzia nie uznałby gola, strzelonego tak skandalicznie. Oczywiście drugi gol Maradony, po fenomenalnym rajdzie przez pół boiska przeszedł do historii, jak cały mecz.


Potem polityki było na szczęście już mniej. W USA w roku 1994 warto odnotować śmierć kolumbijskiego piłkarza Escobara (nomen omen), który w meczy z USA na Rose Bowl w Pasadenie strzelił bramkę samobójczą. Kilka dni później na zlecenie kartelu narkotykowego został zastrzelony w barze. Straszne to i przerażające. Skandalem FIFA było promowanie Korei Południowej na mistrzostwach 2002 roku, gdzie sędziowie dosłownie wepchnęli gospodarzy do półfinału eliminując Włochy i Hiszpanię, które nie dość że strzelały bramki prawidłowe, a potem nieuznane, to jeszcze traciły piłkarzy za czerwone kartki. Takich skandali było już mniej.


Mam jednak wrażenie, że polityka znów dała znać o sobie w ostatnich czasach. Fakt, że w 2018 roku mundial dostała putinowska Rosja, jest przecież tak znamienny. W finale, nie wiem czy Państwo zauważyli, na boisko wbiegły dziewczyny z Pussy Riot, feministycznej i anty-putinowskiej grupy rockowej. Putin wręczał puchar świata Francuzom w strugach deszczu - też znamienne.


W ROKU 2022 Mundial odbędzie się w listopadzie i grudniu, na gwiazdkę. A to już wielka polityka, prawda? 



#strefainteresów #zoneofinterest Recenzja, Strefa Interesów, reż. J. Glazer, Gutek-Film 2024

Film Jonathana Glazera "Stefa Interesów" brytyjsko-niemiecko-polsko koprodukcja nagrodzona w tym roku dwoma Oscarami przez ameryka...