czwartek, 20 września 2018

Federico Garcii Lorce hołd cichy składam

Czytelniku,

Miesiąc temu minęła niespodziewanie i niezauważanie rocznica śmierci jednego z najwybitniejszych poetów hiszpańskich XX wieku - Federico Garcii Lorki (1898-1936), który mignął jak meteor na firmamencie poetyckim kultury europejskiej. Będąc chorym czytam jego wiersze i znajduję w nich autentyczny geniusz, skrywający się za parawanem metafor, elips i swoiście pojętej zmysłowości.


Załączam jego zdjęcie z roku 1914, kiedy zaczęła się Wielka Wojna. Oczywiście była mu oszczędzona, z uwagi na fakt, iż Hiszpanie nie wzięła w niej udziału. Najwybitniejszy poeta pokolenia 27` błysnął też na polu dramatu ośmieszając arystokrację hiszpańską, hipokryzję i stary, świat. Odbywszy podróż do Ameryki, bez wahania w 1931 stanął po stronie republiki chcąc przybliżyć ludowi hiszpańskiemu klasyków. Założył teatr La Barraca, który po całej Hiszpanii, wzdłuż i wszerz za darmo pokazywał sztuki najczęściej niepiśmiennym wieśniakom. Naraził się przy tym prawicy włączając się w szkolnictwo, które jak to w republice było świeckie, trochę na przekór potężnemu Kościołowi. O jego życiu osobistym nie będę pisał na blogu.

Dlaczego jednak w ogóle o nim piszę? Federico Garcia Lorka, tak jak inne postaci historyczne, między innymi Ernest Hemingway, generał Quiepo del Lano, rzeźnik Sewilli,  przewija się na kartkach mojej powieści historycznej (nie wiem jak to sklasyfikować - patchwork to chyba dobre słowo), a zarazem romansu, który napisałem w 2018 roku w trudnych dla mnie osobiście chwilach. Nie wiem, kiedy, ani gdzie ta powieść zostanie opublikowana. Trwają ostatnie prace. Wyszła mi historia dość epicka, porywająca, w sumie dla każdego a osadzona podczas hiszpańskiej wojny domowej, w której znajdzie się przypadkowo polski dyplomata. Książka dla mnie trudna, momentami naprawdę mocna.

Załączam fenomenalny wiersz Lorki, pełen piękna i bólu:

Tengo miedo a perder la maravilla
de tus ojos de estatua y el acento
que de noche me pone en la mejilla
la solitaria rosa de tu aliento.

Tengo pena de ser en esta orilla
tronco sin ramas; y lo que más siento
es no tener la flor, pulpa o arcilla,
para el gusano de mi sufrimiento.

Si tú eres el tesoro oculto mío,
si eres mi cruz y mi dolor mojado,
si soy el perro de tu señorío,

no me dejes perder lo que he ganado
y decora las aguas de tu río
con hojas de mi otoño enajenado.
Po polsku podaję w tłumaczeniu Ireny Kuran Boguckiej: 

SONET Z ŁAGODNĄ SKARGĄ. 
Boję się stracić cud, którym pozyskał:
twoje posągu oczy, akcent drżenia,
jaki mi nocą do twarzy przyciska
osamotniona róża twego tchnienia.

Boleję, żem jest na skraju urwiska
pniem bez gałęzi, gorzej, bez korzenia,
bez kwiatu, miąższu, gliny, bez siedliska,
które by toczył mój robak cierpienia.

Jeśliś mym skarbem ukrytym, mym krzyżem,
mym bólem, który łzami oblewałem,
jeśli psem jestem, co twe stopy liże,

nie daj mi stracić tego, co zyskałem!
Niechaj rozbłysną w wód twej rzeki wirze
liście Jesieni mej, porwanej szałem. 

Federico został zabity zaraz na początku hiszpańskiej wojny domowej przez prawicową bojówkę podczas masakry dokonanej w Grenadzie przez nacjonalistów. Była to brutalna czystka, podczas której zastrzelono prawdopodobnie około 2 tysięcy osób. A stało się to w wąwozie Viznar pod Grenadą 19 sierpnia 1936 roku. Szerzej o tej śmierci mozna przeczytać tutaj, dziś już wiemy z imienia i nazwiska kto i dlaczego zamordował poetę:
http://wyborcza.pl/1,75410,9912046,Wiemy__kto_byl_zabojca_Federico_Garcii_Lorki.html 

Ja mogę żywić jedynie nadzieję, że nowy rząd Hiszpanii odda hołd wszystkim pomordowanym podczas wojny domowej, zarówno z lewicy jak i z prawicy i zamknie najboleśniejszą kartę w historii Hiszpanii w wieku XX.

Moja powieść będzie hołdem dla Hiszpanii, która zachwyciła mnie i ujęła za serce podczas mojej pierwszej i jak dotąd jedynej wizyty w tym kraju latem 2017 roku. To będzie pierwsza napisana po polsku powieść o hiszpańskiej wojnie domowej. 


wtorek, 18 września 2018

Recenzja: Ross Cowan, Ku chwale Rzymu. Wojownicy Imperium, tłum. K. Skawran, Wydawnictwo RM, Warszawa 2018







Czytelniku tego bloga,

Muszę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie spotkałem się jako historyk i recenzent książek historycznych z pracami naukowymi Rossa Cowana, brytyjskiego historyka Antyku, który dysertację doktorską poświęcił rzymskiej armii. Jest mieszkańcem Glasgow. Napisał także sporo artykułów naukowych. Muszę powiedzieć, że nie wiem, jakie powody skłoniły wydawnictwo do wydania po polsku tego brytyjskiego historyka, który z pewnością najlepszą książkę ma wciąż przed sobą.  (Czego oczywiście życzę mu najgoręcej). Wydaje mi się, że wydano po prostu po-doktorską książkę Brytyjczyka. Czy powodem była wyjątkowość dysertacji, czy autor? Czy tłumacząc go na język polski w jakiś zasadniczy sposób poszerzamy naszą wiedzę o armii rzymskiej? Postaram się nakreślić własną, recenzencką odpowiedź na owe pytania.

Słówko o okładce. Skoro recenzja, musi być też krytyczna. Prawdę mówiąc nie przekonuje mnie okładka, miraż Kolosseum - budowli z czasów cesarstwa i groteskowego mięśniaka, zapewne aktora jak z komiksu, w książce która jest trudną, bo adresowaną nie do każdego książką naukową traktującą o armii rzymskiej z okresu republiki (509 BC - 31 BC). Książka jest natomiast bardzo przyjemnie wyedytowana z czytelnymi rozdziałami oraz pieczołowicie dobranymi ilustracjami, przede wszystkim rzeźbami, szkicami, które muszę przyznać bardzo korespondują z treścią książki, co w przypadku okładki niestety nie było udane.

Dysertacja została podzielona przez autora na pięć rozdziałów (ciekawe, czy tak samo skonstruowany był jego doktorat). Pierwsze dwa odnoszą się do wojen Rzymu - z Pyrrusem, królem Epiru. Wojna ta była wyjątkowo dla Rzymian ciężka (stąd określenie pyrrysowe zwycięstwo, czyli w praktyce porażka) i nieprzyjemna. Zarazem po raz pierwszy armia republiki starła się z armia walczącą w sposób określany mianem szkoły macedońskiej. Tak walczyły armie hellenistyczne, mając piechotę wyposażoną w długie sarrissy - włócznie o długości 6-7 metrów, w które uzbrojona była falanga oraz słonie bojowe. Tekst ten jest prawdopodobnie jedynym dostępnym w języku polskim traktującym o tej wojnie Rzymu. Można potraktować go monograficznie i na tym polega jego atut na przykład dla studentów historii zmagającym się z referatem o wojnie z Pyrrusem.

Dobór drugiego rozdziału o wojnach samnickich też bardzo ważnych z perspektywy historii Rzymu. Te wojny bowiem spowodowały włącznie większości Italii pod panowanie Rzymu, co przecież miało ogromne znaczenie dla rezerw wojskowych Romy, jej zdolności organizacyjnych. Samnici stali się z wrogów sprzymierzeńcami (foederati) i z czasem zlatynizowali się stapiając się z Rzymianami sensu stricto. To rozdział barwny i ciekawy. Autor cytuje sporo źródeł rzymskich, zarówno narracyjnych, jak i epigraficznych.

Rozdziały trzeci i czwarty poświęcono pojedynkom - instytucji dość nieznanej, jeśli chodzi o starożytność oraz rzymskim wodzom. I w rozdziale czwartym jest niestety duża niekonsekwencja autora. Włącza Ross Cowan materiał z czasów cesarstwa, a tymczasem to zupełnie inna epoka i wojowano inaczej! Proszę sobie wyobrazić Anglię z czasów XVIII wieku i dzisiejszą, przecież to dwa różne kraje, choć to ten sam kraj. Tyle dzieli Rzym z czasów wojny z Pyrrusem i Rzym Cezara. To dalekie porównanie. Uważam, że książka straciła na spoistości i precyzji konstrukcji. Nie zostało to w żaden sposób wyjaśnione we wstępie, gdzie należy wytłumaczyć precyzyjnie i logicznie zasady, jakie prześwietlały autorowi w konstrukcji dysertacji.

Jest także w tej pozycji wielka wyrwa historiograficzna, ponieważ w historii armii rzymskiej najważniejsza z perspektywy historii samego Rzymu były wojny punickie z wybitnym i nieznanym tak naprawdę, bo znanym tylko z perspektywy Rzymian państwem jakim była Kartagina. Te wojny powinny być kolejnym rozdziałem po dwu pierwszych. Ale tego Ross Cowan nam nie dał.

Ostatni rozdział próbuje w bardzo oryginalny sposób przybliżyć nam twórczość poetycką centurionów, jaka zachowała się w epigramach i inskrypcjach. Jest to rozdział sprawiający dziwne wrażenie - ma zaledwie kilkanaście stron i jest jak gdyby przez doczepkę sklejony z całością książki.

Ogólnie książka na pewno może być brana pod uwagę przy pisaniu prac licencjackich i magisterskich na kierunku historia, czy filologia klasyczna z tematyki rzymskiej armii, wojskowości. Naprawdę autor wykorzystał mnóstwo antycznych, głownie łacińskich źródeł i wykorzystał je w sposób bardzo kompetentny. Część książki jest bardzo oryginalna - dwa pierwsze rozdziały, potem staje się wtórna i traci na spoistości. Nie jest to książka popularyzująca historię starożytną, ale z pewnością pod względem naukowym może być cenna. 

Dziękuję Wydawnictwu RM za możliwość przeczytania książki.  

niedziela, 9 września 2018

Recenzja: Christopher Clark, The iron kingdom. The rise and dawnfall of Prussia 1600-1947, Harvard 2013


Czytelniku,

Książka znakomitego amerykańskiego historyka Christophera Clarka zajmującego się od wielu lat historią Niemiec, nie doczekała się polskiego tłumaczenia, a szkoda, bo jest to pozycja unikalna jako jedna z najgłębszych i najbardziej rzetelnie opisanych syntez historycznych. Bez tej książki nie wyobrażam sobie dziś żadnego doktoratu, pracy historycznej odnoszącej się do historii politycznej Niemiec, jakie znamy. Bundesrepublik, cokolwiek dziś to znaczy, jest tworem politycznym wywodzącym się z roku zerowego w historii Niemiec, jakim jest nieodwołanie cezura 1945. Jednak Niemcy zjednoczone, bez Austrii, a więc takie jakie znamy dziś, są tworem, który wydarzył się tylko raz a więc w roku 1871, kiedy żelazny kanclerz Otto von Bismarck zjednoczył Niemcy w oparciu o koncept małych Niemiec z Austrią wyłączoną poza Rzeszę Niemiecką.

Książka jest także wyjątkowa, ponieważ nie traktuje Hitlera oraz III Rzeszy jako aberracji, jaką chcą dziś włodarze Niemiec, a jako nieodzowną i nieuniknioną część historii tego kraju. Hitler i jego ruch nazistowski wyrastał z głębi historii Niemiec, z mitów o wielkości Niemiec i kultury niemieckiej, rasizmu, szowinizmu i pychy. Intrygujące wydaje się pojęcie continuum w historii Niemiec. Książka zaczyna się przecież w wieku siedemnastym i analizuje fenomen państwa pruskiego, które dzięki królom takim jak Fryderyk Wilhelm I oraz Fryderyk II Wielki stało się europejskim wojskowym i gospodarczym gigantem. Zdobycie Sląska, który pod pruskimi rządami stał się źródłem potęgi gospodarczej "żelaznego królestwa" w wieku XIX jest tutaj wydarzeniem kluczowym. Gdyby Fryderyk II nie odebrał tej ziemi Austriakom, kto wie, może historia Niemiec potoczyłaby się inaczej. 

Historia Niemiec podyktowana raczej niż napisana przez Prusy prowadzi do apogeum, czyli III Rzeszy. Clark nie zagłębia się w tajniki władzy nazistów, ale ukazuje, że zbrodniczość tego państwa została oparta na solidnych podstawach, jakie dostarczyła Hitlerowi kultura niemiecka, gospodarka i militaryzm mający swoje korzenie we Fryderyku Wielkim. Hitler jest też tyranem, który jako jedyny z niemieckich tyranów zjednoczył Niemcy i Austrię, by w ich imieniu podpalić Europę. Stanowisko Clarka jest zasadniczo zbieżne z oceną Timothy`ego Snydera w "Czarnej Ziemi" - podbój wschodu przez Niemcy od 1941 należy rozumieć jako podbój kolonialny, ale novum był oszalały rasizm.  

Niemcy i ich kultura została w sposób wyjątkowy zawłaszczona przez Prusy począwszy od wieku XVIII, ale w sposób szczególny przez Bismarcka, który zjednoczył Niemcy. Inne niemieckie narracje - bawarska, wirtemberska, czy westfalska zostały całkowicie zmarginalizowane. Na tym polega też fenomen Prus. Prusak zaczął uchodzić za wzór Niemca od przełomu XIX i XX wieku, choć wcześniej raczej Wiedeń uchodził za polityczne, kulturalne, intelektualne centrum niemieckości.To przesunięcie w kierunku Prus zaważyło na całej historii Niemiec. Prusy miały także szczęście. Prusakami byli przecież Kant i Hegel, których podwaliny pod niemiecką spekulatywna filozofię XIX wieku był ogromny. Różne perspektywy analityczne składają się jednak na bardzo klarowną w stylu narrację.

Książka jest znakomicie i profesjonalnie napisana pod względem źródłowym. Urzeka znajomość niemieckich źródeł wydanych krytycznie oraz rękopiśmiennych, w tym tekstów z wieku XVIII oraz XIX. Clark zachował przy tym niebywale zręczną lekkość pióra i umiejętność analizy historycznej z głęboką znajomością epok, w tym właściwych dla nich filozofii, sztuki i polityki. Jednak historia polityczna w jej syntetycznej formie jest dla Clarka modus vivendi z czytelnikiem. Ta historia Niemiec wciąga, sprawia, że zadajemy sobie pytania, chcemy zrozumieć historię Niemiec i ta książka dostarcza nam takiej możliwości. 

Jednym słowem kolejna znakomita książka. Tym razem wypada raczej na plus amerykańskim historykom. 

#strefainteresów #zoneofinterest Recenzja, Strefa Interesów, reż. J. Glazer, Gutek-Film 2024

Film Jonathana Glazera "Stefa Interesów" brytyjsko-niemiecko-polsko koprodukcja nagrodzona w tym roku dwoma Oscarami przez ameryka...