Blog poświęcony historii - w szczególności historiografii i literaturze, i filmowi. Blog ten jest oficjalnym blogiem pisarza i historyka Wojciecha Dutki.
niedziela, 17 marca 2024
#strefainteresów #zoneofinterest Recenzja, Strefa Interesów, reż. J. Glazer, Gutek-Film 2024
niedziela, 10 marca 2024
Recenzja #Biała odwaga, reż. Marcin Koszałka, 2024
Z tego powodu Marcin Koszałka poszedł w kierunku czegoś, co może się sprzedać. A mianowicie zaserwował nam opowieść o nieszczęśliwej miłości dwu braci do tej samej kobiety. Klasyka dramaturgii. Ale muszę przyznać, że przeniesienie tego schematu do filmu o góralach okazało się bardzo ciekawe. Film jest zrobiony w gwarze góralskiej, po polsku i po niemiecku, jednak nie rozumiem, dlaczego sekwencje w gwarze góralskiej były tłumaczone na klasyczny polski, skoro ta gwara nie jest żadnym językiem, a jedynie wariantywnością lokalną języka polskiego? Tak jak po śląsku wszystko jest zrozumiałe. Film ten wpisuje się też w opowiadanie polskiej historii poprzez opowiadanie poprzez etniczność. Świetnym przykładem takiego kina był oczywiście "Kamerdyner" Filipa Bajona.
Konflikt braci rodzi oczywiście zdradę. Sam ten proces jest pokazany bardzo wiarygodnie pod względem psychologicznym. Przy okazji główny bohater Jędrek, grany wspaniale przez Filipa Pławiaka jest bohaterem tyleż tragicznym, ile nikczemnym, pięknym i jednocześnie zawikłanym, pod koniec mającym gorzką świadomość swojej zdrady. Koszałka pokazuje też bez litości wady górali, w tym chciwość. Właśnie to też jest powód zdrady, szczególnie gdy te rodziny góralskie domagają się od Niemców sklepów zrabowanych Żydom. Wydaje mi się, że film opera się też na udanej grze dwu aktorów - wspomnianego Pławiaka, którego bohater wspina się na Kościół Mariacki w Krakowie w popisie przed publiką (ciekawe jestem jak to zostało sfilmowane) oraz bardzo dobrego w roli niemieckiego naukowca Jakub Gierszał. Ich relacja opiera się na fascynacji górami - tutaj zagwozdka w postaci tytułu "Bała Odwaga" to puder do dłoni, który pomaga w przyczepności do skał. Nie wiem, ale wydaje mi się, że te relacja jest dwuznaczna. Reżyser nie tłumaczy powodu, dla którego młody niemiecki naukowiec po studiach interesuje się prostym Góralem.
Warto wspomnieć oddzielnie o zdjęciach - Koszałka fenomenalnie filmuje Tatry, ich potęgę i surowość, szczególnie zimą, co potęguje tylko surowość tła filmu. Górale to w istocie okrutni ludzie, bo żyją w okrutnym środowisku. Związek górali w tym filmie z górami jest iście organiczny - niesamowite są sceny, gdy pochówki górali są w skałach w grocie góry. To jest bardzo filmowe i bardzo mocne.
Ten film, mimo że jest ciekawie zrobiony, wydaje mi się, że nie przynosi przełomu w dyskusji o zdradzie na Podhalu. Romantyzowanie bohaterów w kierunku którym Koszałka poszedł jest zrozumiałe fabularnie, ale nie wyczerpuje zagadnienia. Szkicuje go. Zadaje pytania. Ale pozostawia z niedowartościowaniem - jak w scenie kiedy ubek grany przez jak zwykle świetnego Adama Woronowicza drze listę zdrajców z dosadnym komentarzem. Zdrada była i co z tego. Górali trzeba lubić. Jak misia na Krupówkach z Zakopanem.
Moja ocena 7/10
niedziela, 3 marca 2024
#Diuna, reż. Denis Villeneuve
"Diuna" a właściwie cały cykle powieści Franka Herberta jest jedną z najbardziej klasycznych narracji współczesnej literatury science-fiction, który który jednak wychodzi poza schemat. Jest to bowiem metafora fundamentalna, a więc mit opowiadający o ludziach oraz kreacji państwa i religii. W moim przekonaniu religia, szczególnie fascynacja Herberta Islamem, jest aż nadto widoczna w powieści nie jest jednak clou w dwuczęściowym filmie Denisa Villeneuve. Po obejrzeniu w kinie dwu części zastanawiam się, jak opisać to w jakim sposób Villeneuve przesunął akcenty. Tezą fundamentalną Franka Herberta jest to, że to religia jest czynnikiem który kreuje imperia. Oczywiście owe imperia mogą mieć granice, toczyć wojny, ale są także takie, które są imperiami ducha. Takim imperium było Bizancjum, które swoim powabem kultury przetrwało w religii prawosławnej w Rosji i takim imperium jest współcześnie Islam, który bezsprzecznie stanowi ogromną część współczesnego świata. W filmie religia jest potraktowana jako produkt zakonu Bene Gesserit, który dzięki niej kontroluje świat. W moim przekonaniu w powieści religia Fremenów jest rudymentarna, oparta o jakiejś tajemnicze decorum. W filmie tak nie jest.
Film jest przede wszystkim opowieścią o stwarzaniu lidera, jakim jest książę Paul Atryda. Ta postać rzeczywiście jest w centrum, przede wszystkim dzięki najpopularniejszemu i najbardziej zdolnemu aktorowi młodego pokolenia jakim jest Timothy Chalamet. Aktor jest w tej roli bardzo wiarygodny, szczególnie w ostatnich scenach, w których Paul godzi się na swój mesjański los, jednak nie przypominający Jezusa i jego samoofiary, ale właśnie Muhammada, proroka Islamu. Ten film jest również opowieścią o kapitalizmie opartym na grabieży. Wszyscy potrzebują melanżu, nazywanego w filmie przyprawą i wszyscy muszą eksploatować planetę Arrakis. Fremeni symbolizują wykorzystywany lud przez imperialistów, który wyzwala się poprzez rewolucję religijną. Film jest zachwycający wizualnie.
Aktorsko też wygląda dobrze, zarówno postaci Harkonnenów, Atrydów. Wzruszył mnie Christopher Walken jako imperator Shaddam IV. Świetny jest Stellan Skarskgaard jako baron Vladimir Harkonnen. Znakomite są role kobiece.
Polecam.
Recenzja: Adam Zadworny, Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku, wyd. Czarne, Wołowiec 2025. #heweliusz
Gdy Heweliusz zatonął, miałem 14 lat, więc pamiętam coś tam z wiadomości i oczywiście jako nastolatek nie interesowałem się tym. Do teraz....

-
Proza Zofii Nałkowskiej należy do zapomnianej polskiej klasyki. Jej "Medaliony" są egzemplifikacją grozy okupacji hitlerowskiej w ...
-
Czytelniku, Myślę, że to dobra lektura na Wielkanoc. Książka Bernarda Hamiltona wpadła mi w ręce jesienią ubiegłego roku i znając...
-
Czytelniku cierpliwy tego bloga, Ochotę na tę książkę nabrałem, gdy tylko ją ujrzałem w księgarni. Wielkie tomisko autorstwa kolejnego bry...