poniedziałek, 30 września 2024

Recenzja: Kamil Janicki, Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2023, ss.383 #warcholstwo #szlachta

 



Czytelniku/Czytelniczko 

Na książkę Kamila Janickiego "Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty" miałem ochotę już dawno, kiedy tylko zobaczyłem tę książkę w roku 2023 jesienią w księgarni w Warszawie, ale dopiero teraz mogłem ją naprawdę przeczytać uważnie.

 Podstawowa teza tej recenzji jest następująca: to całkiem udana książka popularyzatorska, która nie uniknęła pewnych istotnych błędów. Niektórzy historycy, moi koledzy ze szkoły, z którymi o niej rozmawiałem uznali, ze słabością tej książki jest stosunek autora do szlachty. Mianowicie zarzucono mu tendencyjność w ukazaniu szlachty w sposób złośliwy, nie widzący jej osiągnięć. Polemizowałem z tym stanowiskiem. Uważam, że owa rzekoma tendencyjność wynika z polemicznego temperamentu autora, który ma przecież prawo do takiego, a nie innego sposobu mówienia o szlachcie. Mówiłem też o tej książce moim uczniom na rozszerzonej historii jako przykład: co naprawdę znaczyło ulubione przez nastolatków zdanie "szlachta nie pracuje". Obraz szlachty jaki wyłania się z tej książki jest mroczny, śmieszno-straszny jak w komediach Czechowa. Swoja drogą szkoda, że polska szlachta nie doczekała się takiego Czechowa, co akurat też jest w pozycji Janickiego wytłumaczone. 

Książka została podzielona klarownie na dwanaście rozdziałów, w których autor odnosi się do przywilejów, życia rodzinnego, fikcji równości prywaty, miejscu kobiet, oraz cnót wszelakich którymi szlachta winna się odznaczać. Muszę powiedzieć, że dobrze i przyjemnie mi się czytało te wywody. Są one przede wszystkim publicystyczne, a nie analityczne. Taką tez mają wartość poznawczą. Polski czytelnik może zatem odnieść z tej książki dużą wartość, zwłaszcza że nasz polski sposób myślenia o szlachcie ugruntowali Kmicic ze Skrzetuskim, tudzież propaguje go Jacek Komuda w swoich powieściach. Muszę powiedzieć, że jak na pozycją popularyzatorską książka ma niezłą bibliografię, a do każdego z rozdziałów zostały dołączone pokaźne przypisy. Pióro autor ma lekkie i niektóre frazy są całkiem smakowite. Obficie cytuje mizoginiczną literaturę szlachecką o roli kobiet, co jest wartością. 

Jednak Kamil Janicki nie uniknął błędów. Pisze on na stronie 24, że Ludwik Andegaweński był prawnukiem Władysława Łokietka, i przeczytawszy to, zachodzę sobie w głowę jak ów król mógł być "prawnukiem Władysława Łokietka". Zanalizujmy - Ludwik był synem Elżbiety Łokietkówny i Karola Roberta Andegaweńskiego. Elżbieta Łokietkówna była siostrą rodzoną Kazimierza Wielkiego, a więc była córką Łokietka. Wniosek logiczny, ze Ludwik był wnukiem Łokietka, a nie prawnukiem. Uważam, że pisząc na takim poziomie winna jest korekta tekstu i redakcja, która to powinna wyłapać. Ale w sumie ten błąd jest trudno zauważalny. 

W czasach w których coraz wyraźniej rysuje się wśród historyków zderzenie - doszły w ostatnich latach do głosu pozycje pisane przez historyków lewicowych, książka Janickiego z pewnością będzie ciekawym dodatkiem. Marzy mi się napisanie artykułu o tym sporze, bo z kolei prawicowych historyków aż kłują w oczy te pierwsze książki. 

Całość 7,5/10 


Odnalezienie fragmentu ciała Irvine`a - ciąg dalszy do dyskusji wyprawy na Everest w roku 1924.

 Był 8 czerwca 1924 roku – dwaj brytyjscy wspinacze, doświadczony na tych wysokościach George Mallory i młody 22 letni student Sandy Irvine ...