sobota, 29 czerwca 2024

#recenzja: Piotr Lipiński, Bierut. Kiedy partia była Bogiem, wyd. Czarne, Wołowiec 2017.



Wielokrotnie już tutaj pisałem, że cenię sobie pióro Piotra Lipińskiego, reportażysty i dziennikarza zawiązanego z Gazetą Wyborczą. Kolejną książką tego autora jest wydany już jakiś czas temu - lubię tak recenzować książki nie najnowsze, żeby tym bardziej uwypuklić ich trafność, dobre cechy lub przeciwnie pokazywać, że się szybko zdezaktualizowały. W tym przypadku oczywiście tak nie jest. Do książki "Bierut. Kiedy partia była Bogiem" można wracać. Autor, podobnie jak we wcześniejszych odsłonach uwagę poświęca dawno minionym postaciom ze świata komunistycznego. Dziś Bierut jest po prostu strasznym symbolem stalinizmu. 

Piotr Lipiński ma jednak ciekawą cechę wydobywania z postaci historycznych esencji ukazując ich zakłamanie, sprzeczności, prostotę charakteru. Bierut jest dzieckiem pochodzącym ze wsi, spauperyzowanej i nędznej i kreśli ciekawie pierwsze lata życia przyszłego gubernatora Polski z woli Stalina. Droga do komunizmu była w jakiś sposób porównywalna z drogami Cyrankiewicza, Gomułki, czy innych działaczy komunistycznych wywodzących się ze wsi. Jednak Lipińskiemu udało się wydobyć sprzeczności w życiu osobistym Bieruta. Przez pewien okres czasu w zasadzie miał dwie żony równolegle, gdyż jego druga partnerka życiowa Małgorzata Fornalska, działaczka ruchu komunistycznego, a potem PPR (rozstrzelana przez Niemców w 1944 roku w ruinach getta) także dała mu dzieci. Co ciekawe, na polecenie Bieruta jego syn zmienił nazwisko i potomkowie Bieruta żyją do dziś pod tym zmienionym nazwiskiem. Celowo go nie podam, proszę przeczytać książkę. 

Jednak Lipiński musi zmierzyć się z Bierutem jako gubernatorem Stalina i czyni to ciekawie, ukazując, że w zasadzie został przywódcą Polski przypadkiem. Nie omieszkuje również pokazywać prawdy: w Mińsku podczas II wojny światowej Bierut jako urzędnik zaopatrzenia kolaborował z Niemcami i był to fakt skrzętnie ukrywany w PRL. Ukazuje też jego głęboki, osobisty konflikt z Gomułką. Jednak to, do czego przyczepiłbym się to w jaki sposób Bierut, człowiek miernych zdolności intelektualnych, człowiek bezwzględny zawdzięczał wszystko woli Stalina, w jaki sposób konsekwentnie budował swoją legendę. Nie na darmo Andrzej Wajda w "Człowieku z Marmuru" wmontował Bieruta w kadry filmu - ten człowiek jak żaden inny w PRL może poza Jaruzelskim i jego stanem wojennym stał się symbolem epoki. Dla jednych budowy Nowej Huty i powojennej odbudowy Warszawy, a dla drugich skundlenia i komunistycznego betonu, który zatruł nasz kraj od źródeł Wisły aż po jej ujście. Początek książki mierzy się trochę z legendą Bieruta, który wracając w trumnie z Moskwy w 1956 roku wyprowadził tłumy na ulice Warszawy. Czy był to powszechny syndrom sztokholmski naszego społeczeństwa? 

Bierut jak na przywódcę PRL zaskakująco dzisiaj nie wywołuje już namiętności. Kod kulturowy barwiący spór w Polsce na zwolenników PRL i jego przeciwników już wyblakł i wraz z nim spór o Bieruta. Lipiński zdaje sobie z tego sprawę. Mimo a może zwłaszcza przez to jego książka jest zaskakująco lekko napisana, ze swadą, ze wyczuciem epoki, ale z małą świadomością historiografii. I może dlatego jest tak dobra. 

Polecam 8/10    

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odnalezienie fragmentu ciała Irvine`a - ciąg dalszy do dyskusji wyprawy na Everest w roku 1924.

 Był 8 czerwca 1924 roku – dwaj brytyjscy wspinacze, doświadczony na tych wysokościach George Mallory i młody 22 letni student Sandy Irvine ...