Czytelniczko/Czytelniku tego bloga,
W międzyczasie, gdy Państwo moi czytelnicy i czytelniczki elektryzujecie się informacją, że już 25 czerwca w Państwa ręce trafi pełna, poprawiona, uzupełniona powieść "Czerń i Purpura" w nowej szacie graficznej, w twardej okładce z obwolutą, ja kończę pierwszy tom nowej, epickiej wielowątkowej powieści, która opowiada o trzech kobietach od początku lat trzydziestych aż do lat sześćdziesiątych wieku XX. Pierwszy tom, który kończę obejmuje lata 1930-1940. Zamierzenie jest bardzo ambitne, ale ja tylko takie lubię. Pisałem już tutaj o tym, że akcja będzie głównie na Kresach dawnej Rzeczypospolitej, ale nie tylko przy czym chcę znów pokazać w drugim planie ciekawe postacie historyczne, zupełnie lub prawie zapomniane. Ożywię je i dam Państwu poznać.
Pierwszą z nich jest niezwykły poeta Bohdan Ihor Antonycz (1909-1937), obywatel Polski narodowości ukraińskiej. Żył na krawędzi dwu światów, ale ja sądzę nie tylko dwu. Tłumaczył z ukraińskiego na polski i wydawał ukraińskich poetów piszących u Sowietów (póki trwał NEP i Stalin nie przykręcił śruby). Ale nie tylko sam pisał poematy, które z ukraińskiego na polski tłumaczył wspaniale Tadeusz Hollender (1910-1943). Najsłynniejszym z nich jest "Pieśń drzew", baśniowy i niezwykły. Pisał także libretto opery. Antonycz nie doczekał wojny. Zmarł na komplikacje po zapaleniu płuc w lipcu 1937 roku i został pochowany we Lwowie.
Drugą postacią, która wystąpi na kartach mojej powieści będzie Sara Polina Gincburg czyli Zuzanna Ginczanka (1917-1944), wspaniała poetka polsko-żydowska. Dane jej było opublikować jeden wspaniały tomik poetycki "O centaurach" w 1936 roku. Nie wiem, dlaczego tego tomu nie ma w lekturach szkolnych na polskim rozszerzonym. Gdy przeczytałem niedawno pisząc już powieść ten tom, byłem wstrząśnięty, że osoba dziewiętnastoletnia mogła tak pisać, z taką składnią, taką wyobraźnią i widzieć szóstym zmysłem to, co miało dopiero nadejść. Używała oficjalnie polskiego imienia i nazwiska ponieważ pomagało jej to w początkach kariery poetyckiej. Proszę pamiętać, że Tuwim nie wychodził przez trzy lata z domu jak go szkalowano za "Skamandra", a antysemityzm był w Polsce przedwojennej powszechny jak sól. I proszę się nie oszukiwać. Była bardzo piękną kobietą, co wcale nie ułatwiało jej życia. Zginęła w Krakowie rozstrzelana przez Niemców w 1944.
Obie te postaci łączy Lwów, choć Ginczanka zawitała do niego obawiając się Niemców jesienią 1939 już w czasie okupacji sowieckiej. Antonycz już wtedy nie żył. Szkoda, że umarł tak młodo. Bo gdyby żył, potępiłby swoich za Wołyń. Nienawidził przemocy i brutalności.
Moja książka już jest na samym finiszu, a całość poczytacie Państwo jesienią. Drugi tom ukaże się wiosną 2026 i obejmie lata 1941-1944 i będzie straszliwy ze względu na wybuch wojny niemiecko-sowieckiej i sprawę wołyńską. W trzecim tomie jesienią 2026 zamknięcie serii i w nim nastąpi zamkniecie wszystkich wątków.
Oddaję głos Ginczance, która w "Centaurach" tak o sobie pisała:
Nie wiem, Panie,
co dobre,
co złe —
w osiemnaście wpatrzona lat —
zasłuchana, surowa i baczna
coraz hardziej
coraz mądrzej
nie wiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz