Patrzę na Konstantyna Wielkiego. Człowieka, który dopuścił chrześcijan do życia publicznego w cesarstwie. Nie wierzę jednak w jego nawrócenie. Mary S. Beard nie chciała już pisać o jego czasach uważając, chyba słusznie, że klasyczny Antyk już się wypełnił. Cesarstwo Konstantyna już nie przypomina Augustowego. Jest mroczne, pełne strachu, żyje w nienawiści do barbarzyńców, którzy chcą się wedrzeć przez mury na limesie na Renie i Dunaju do raju, bo było wciąż rajem, pełnym miast, życia, jedzenia, i ziemi
Ja o tym napiszę, jednak Konstantyn nie zmieści mi się w
powieści. Popatrzcie sam ogrom tej rzeźby pokazuje z jaką pychą mamy do
czynienia. Kazał się pochować w kościele Świętych Apostołów jako trzynasty
Apostoł, a jego zbrodnie dorównywały tym Nerona. To Konstantyn kazał ugotować
żywcem w saunie swoją drugą żonę, Faustę. matkę jego trzech synów i
późniejszych cesarzy Konstantyna II, Konstansa i Konstancjusza II. Dlaczego?
Fausta zapałała uczuciem do syna cesarza z pierwszego małżeństwa Kryspusa
mającego już tytuł cezara. Chciała go namówić do tego „by legł z nią w łożu”.
Przerażony młody człowiek nie chciał tego uczynić. Więc oskarżyła go przed
Konstantynem, że wziął ją siłą. Pokazała dowody na swoim ciele, podobno od
brutalności napastnika. Sama je sobie najpewniej zadała. Wszyscy bali się
okrucieństwa Konstantyna, więc proces był szybki. Kryspus miał się przyznać i
zachowałby życie oślepiony, ale musiał się przyznać. Jednak młody człowiek tego
nie uczynił. Został ścięty toporem. Jednak ktoś odważny na dworze powiedział
Konstantynowi jak było naprawdę. Gdy zdał sobie sprawę, co uczynił, kazał
Faustę zwabić do łaźni, po czym zamknąć drzwi. Ugotowała się żywcem.
A to Konstancjusz II -To Konstancjusz II – cesarz panujący w latach 337-361. W moim przekonaniu jest uchwytne podobieństwo zarówno w postaci nastolatka, który objął władzę latem 337 oraz ten sam człowiek złamany życiem i władzą gdzieś koło 357 roku, kiedy urósł mu jako rywal ocalony z masakry w Konstantynopolu latem 337 roku - na rozkaz Konstancjusza wymordowano całą rodzinę. Ocalał Julian zwany później Apostatą i jego brat Gallus. Te postacie przewiną się w mej powieści o IV wieku – z dużą drobiazgowością podejdę do świata przedstawionego.
Interesuje mnie w tej powieści wymiar osobisty Ammiana
Marcellina –który sam o sobie powiedział tylko tyle, że jest „Grekiem i
żołnierzem”, zarazem wiernym obywatelem Imperium, które zaplątało się w wojny
domowe, namiętności religijne – które interesują mnie szczególnie w kontekście arianizmu
w IV wieku – proszę jednak wziąć pod uwagę, że ja drugą powieść tryptyku antycznego
napiszę z perspektywy wyznawcy Mitry, którym Ammian mógł być. Długo
rekonstruowałem religię Mitry i była to druga, po kulcie Serapisa, religia zbawcza
w Imperium. Chrześcijaństwo okazało się jednak silniejsze. Oczywiście mocą prześladowań
– im bardziej Kościół jest prześladowany, tym jest silniejszy – jednak potrzeba
do tego wiary, której dziś nie ma, lub prawie nie ma.
Postacie historyczne zostaną sportretowane tak pod względem
psychologicznym, jak i behawioralnym. Moja powieść o Ammianie Marcellinusie to historia
końca świata antycznego, w którym zawaleniu uległy te fundamenty antyku, które
decydowały przez wieki o jego spoistości – kultura, wrażliwość, wierność bogom
Rzymu jako podstawie istnienia państwa, i o człowieku miotanym przez historię,
który chce te wartości ocalić i przyjdzie mu za to zapłacić wielką cenę.
Już za rok w księgarniach – nakładem Wydawnictwo Lira.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz