niedziela, 19 grudnia 2021

Przypomnienie Michela Foucaulta



Chciałbym dziś przypomnieć książkę i poglądy jednego z ważniejszych filozofów XX wieku – Michela Foucaulta. Trudno go jednoznacznie skategoryzować pod względem poglądów czy szkoły filozoficznej, bo jego związku z marksizmem, jakże charakterystycznego dla francuskiej myśli wieku XX, skończyły się po rocznym pobycie w Warszawie, gdzie przebywał jako dyrektor ośrodka studiów francuskich UW. Ścigany przez SB ze wzglądu na osobistą obsesję prostackiego Gumułki, który nie mógł strawić w Warszawie kogoś tak wyzywającego standardy „moralności socjalistycznej” szybko rozczarował się do marksizmu, co w sytuacji Francji nie było wcale tak proste i oczywiste. 

Foucaulta trzeba cenić za dwie rzeczy: po pierwsze jego dociekania nad naturą i schematami działania nowożytnej władzy poprowadziły go do historii pojęcia więziennictwa. Inaczej rzecz ujmując, dlaczego ogromną część aktywności państwa w dawnych epokach ludzie pożytkowali na rozbudowę systemu kar i więzień. Wyniki były zaskakujące samo pojęcie więzienia wiązało się z kwarantanną, a to pojęcie wiedzie nas w stronę epidemii, jako kluczowego doświadczenia strachu. Człowiek w epoce nowożytnej nie przestał się bać wraz z reformacją, czy oświeceniem. Epidemie napędzały histerię i konieczność oddzielenia potencjalnie zakażonych od zdrowych. W latach 70 Foucault prowadził serię wykładów na College de France, które zasłynęły nowym pojęciem władzy – czyli bio-władzy opartej na bio-polityce. Władza dawnych królów, czy reżymów, jest łatwa do obalenia, choć owo obalanie może być krwawe, a tymczasem francuski myśliciel przekonuje nas, że władza której nie widać bezpośrednio, ale widać jej działanie w życiu jest niesamowicie niebezpieczna. Dziś władze w Europie wykorzystują kolejną epidemię do zwiększenia kontroli, oczywiście dla dobra obywateli i zawsze w ich imieniu, ale pojawiły się nowe aspekty tej kontroli, których Foucault bezpośrednio nie przewidział, ale przewidział, że mogą się pojawić. To oczywiście Wielki Brat, czyli Facebook, a także inne aplikacje, które liczą za pomocą logarytmów nasze poglądy, upodobania polityczne, orientację seksualną, poglądy religijne, lub ich brak, czy lubimy Real czy Barcelonę. Ta władza mówi, ile mamy mieć par butów rocznie, ile lekarstwa mamy zażyć, kiedy powinniśmy iść do lekarza, ilu nastolatków popełnia rocznie samobójstwo, ile par się rozwiedzie, jaką energię mamy używać, żeby jak najmniej emitować CO2 (tak jakby ludzie nie wydychali tego gazu). 

Równie ciekawa, choć nie opublikowana w pełni w Polsce jest historia seksualności, największe dzieło Foucaulta, w którym zauważa on, że europejska czy też szerzej zachodnia kultura jest pod przemożnym wpływem Platona, dla którego człowiek to dusza uwięziona przez ciało. Foucault odwraca trochę po nietzscheańsku to pojęcie. A co, gdy człowiek jest ciałem skrępowanym przez ducha? Jakie miałoby to znaczenie dla historii kultury? Nie miałem czasu by przeczytać te tomy Foucaulta, ale z pewnością czeka mnie ta lektura. To ma znaczenie fundamentalne dla filozofii, która mnie pasjonuje, ponieważ nie istnieje podmiot bez ciała, inaczej jesteśmy w naszym ciele na wieczność. Między bajki można włożyć podmioty Kartezjusza i Kanta, które funkcjonowały jak gdyby oddzielone od ciała, czyli materii. To niemożliwe. Nawet zmartwychwstanie - choć wydarzyło się tylko raz - objęło właśnie ciało, a nie ducha. 

Czy Michelowi Foucault podobałyby się nasze czasy? Nie wiem. Zmarł jako jedna z pierwszych ofiar AIDS w 1984 roku w Paryżu, a więc był ofiarą kolejnej epidemii, którym przypisywał tak ważną rolę w kulturze. Chyba w tym znaczeniu się nie pomylił. Zostawił nam niełatwą myśl, niełatwą do czytania, ale myślę, że Foucault może być inspirujący szczególnie dzisiaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Recenzja: Konklawe. reż. Edward Berger, #konklawe

  Czytelniczko - Czytelniku, kimkolwiek jesteś  Film w reżyserii Edwarda Bergera na podstawie powieści Thomasa Harrisa wypada zrecenzować ju...