środa, 15 grudnia 2021

To była ręka Boga - Paolo Sorrentino - recenzja

 


Już dawno nie widziałem tak wciągającego, rozgrywającego się w przestrzeni między słowami, gęstego od emocji, spojrzenia, lepkiej miłości filmu. Mam na myśli „E stato il mano di Dio” – „To była ręka Boga” Paolo Sorrentino, który znów przeniósł mnie do Italii lat osiemdziesiątych. Przestrzeń wokół bohaterów to Italia po skandalach Bettino Craxiego i Julio Andreottiego, konkretnie Neapol oczekujący na Maradonę. Bohater, młody, dojrzewający chłopak zaangażuje się w relację – bardzo dwuznaczną z seksowną ciotką, wybujałą femme fatale. Tyle fabuły.

Na pierwszy rzut oka od razu można wyczuć mnóstwo takiego samego klimatu, co sławne Call me by your name innego Włocha, Luki Guadagnino. Owo nieznośne napięcie na inicjację łączy się z niesamowitym klimatem scen rodzinnych, przelatujących jedna po drugiej, od awantury, po słodkie obiadki rodzinne, z mnóstwem ciętych ripost, ukrytych znaczeń, spojrzeń pełnych niespełnienia. Włosi uwielbiają celebrację miłości, jak dobrego jedzenia i wina. Powab erotyczny jest w tym filmie zawoalowaną czasoprzestrzenią w której owo napięcie się realizuje, rozegraną powoli, z wyczuciem starego gracza, który smakuje zbliżenie ust, dotyk, jak dzieło sztuki.

Aktorsko bardzo dobrze. Dojrzewanie chłopaka bardzo naturalne, kobiecość i seksapil aktorki grającej ciotkę ma w sobie coś ze słynnej „Maleny”. Akcja toczy się niespiesznie, hałaśliwie, wciągając bohaterów w układ bez wyjścia.

Niesamowicie ożywczy to film w morzu tandety. Dla mnie przepyszny. Smakowity jak owoce morza z dobrym winem, które smakują najlepiej w małej restauracyjce na plaży.

#tobylarekaboga #ilmanodidio #recenzja #paolosorrentino 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Recenzja: Konklawe. reż. Edward Berger, #konklawe

  Czytelniczko - Czytelniku, kimkolwiek jesteś  Film w reżyserii Edwarda Bergera na podstawie powieści Thomasa Harrisa wypada zrecenzować ju...