piątek, 15 grudnia 2017

Wrzask rebeliantów. Recenzja książki S.C. Gwynne o Thomasie Jacksonie


 




Czytelniku tego bloga,

 Ten wpis jest kontynuacją bloga ze strony www.wojciechdutka.piszecomysle.pl , ponieważ 31 stycznia 2018 platforma blog.pl zostanie zamknięta. Pracować będę nad przeniesieniem najciekawszych recenzji i wpisów na nowy adres na który Państwa zapraszam.






Recenzja:
Na polskim rynku ukazała się w ostatnich tygodniach jedna z najnowszych amerykańskich książek poświęconych wojnie secesyjnej, owej najważniejszej od powstania USA amerykańskich tragedii z lat 1861-1865, która zadecydowała o takim, a nie innym kierunku w jakim rozwinęły się USA. To książka "Wrzask rebeliantów" pióra S.C. Gwynne, amerykańskiego pisarza non-fiction i dziennikarza, nagrodzonego Pulitzerem za inną znakomitą narrację o amerykańskiej historii, a mianowicie "Imperium księżyca w pełni. Wzlot i upadek Komanczów" (wydane także przez wydawnictwo Czarne).

Kilka słów o spolszczeniu tytułu. Nie wiem, dlaczego wydawnictwo Czarne zdecydowało się na niedokładne oddanie sensu angielskiego tytułu książki: "Rebell Yell: The Violence, Passion, and Redemption of Stonewall Jackson" i zastąpienia go reklamowym plurpem o geniuszu wojny secesyjnej. A przecież w tytule książki nie chodzi o jakąś tam historię geniusza wojny, jak Napoleon, a biografię totalną człowieka, ukazującą go w całej krasie, zarówno jego życie prywatne, jak i obrosłe mitem życie żołnierza sprawy Południa. Słowo "redemption" jest kluczowe w rozumieniu tytułu; nie odnosi się li tylko do żarliwej i niemożliwej dziś religijności Jacksona, ale do całego mitu, jaki ten człowiek wprowadził do historii amerykańskiej: przegranego, ale niezwyciężonego Południa. Warto zadać sobie to pytanie, ponieważ na naszych przecież oczach rozgrywała się w USA wielka dyskusja o pomnikach żołnierzy Konfederacji oraz samego generała Lee. Tytuł jest wieloznaczny. Jackson walczył wszak o zachowanie niewolnictwa i o secesję, ale czynił to z pobudek osobistych. Ta książka w zasadzie obala mit Jacksona jako człowieka nieskazitelnego, ale o tym za chwilę. Jak bardzo Thomas Jackson wszedł głęboko do amerykańskiego snu niech świadczy fakt, że jeden z najnowocześniejszych niszczycieli amerykańskiej floty nosi jego imię: USS Thomas Jackson, co trudno o większą ironię dziejów. 

Książka zaczyna się jak powieść sensacyjna. Nie jest przypadkiem, że S.C. Gwynne jest dziennikarzem i zna się na budowaniu aury tajemniczości. Poznajemy Thomasa Jacksona w ubłoconym mundurze, wytartym i nie specjalnie odróżniającym się od szeregowego żołnierza. Tak zaczyna się opowieść - jest marzec 1862 roku i Jackson stoi przed swoim osiągnięciem, które zbudowało jego legendę - kampania w dolinie Shenandoah stała się kluczem jego legendy. Gwynne ma niezwykle plastyczny, literacki styl, dzięki któremu wojna secesyjna nie ma w sobie ani krzty romantyczności. Salwy muszkietów trzeszczą a czytelnik ma wrażenie, że kule typu minie wystrzeliwane z gwintowanych muszkietów armii Północy za chwilę znów roztrzaskają jakiemuś żołnierzowi Południa głowę. Duża zasługa tłumacza, który zręcznie i z maestrią potrafił oddać niuanse marszów i kontramarszów, ataków eszelonami (ach, stary dobry Napoleon!) i taktyki używanej w czasie wojny. Tak jest w opisie wszystkich bitew Jacksona - od nie w pełni udanej kampanii w obronie Richmond przez drugą bitwę nad Bull Run (sierpień 1862), przez Fredericksburg grudzień 1862 po najświetniejsze zwycięstwo Lee i Jacksona nad armią Unii pod Chancelorsville w początkach maja 1863 roku. Ta ostatnia bitwa jest zarazem zwieńczeniem życia Jacksona, jego stosem całopalnym. Zraniony przez własnych żołnierzy w ciemnościach nocy umrze kilka dni później jako jedyny niepokonany generał armii Konfederatów, a jego śmierć jest zarazem ukoronowaniem jego legendy.


Jednak byłaby to kolejna wojskowa biografia autora zapatrzonego w swojego bohatera, nie widzącego jego mankamentów i błędów. Dlaczego książka S. C. Gwynne nie jest taką biografią? Ponieważ autor ma świadomość ograniczeń swojego bohatera. Jackson był bardzo trudnym człowiekiem w kontakcie osobistym jako profesor w West Point. Jego lekcje musiały być nieznośnie powtarzalne dla uczniów. Jako mąż i ojciec jest wzorowy i czuły, choć życie nie szczędziło mu ciosów, takich jak śmierć pierwszej żony. Jednak najbardziej fascynujący jest jego stosunek do Afroamerykanów- niewolników. Jest paternalistyczny i serdeczny, ale jak się wydaje odmawia im równości pod względem rasowym. Jednym słowem: dziwak, którego wojna odblokowała jako człowieka dając mu szansę zostania błyskotliwym żołnierzem, nie liczącym się ze śmiercią i wyciskającym ze swoich ludzi każdą cząstkę energii. Gdy jego zabraknie, a na czele korpusu Jacksona stanie A.P. Hill jego ludzie nie odegrają w zasadzie żadnej roli pod Gettysburgiem.

Pozycja konieczna dla wszystkich interesujących się historią USA oraz wojną secesyjną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#strefainteresów #zoneofinterest Recenzja, Strefa Interesów, reż. J. Glazer, Gutek-Film 2024

Film Jonathana Glazera "Stefa Interesów" brytyjsko-niemiecko-polsko koprodukcja nagrodzona w tym roku dwoma Oscarami przez ameryka...