niedziela, 19 stycznia 2025

#Caravaggio - Oczekiwanie w drodze do Egiptu - impresja filozoficzna



 

Dziś mam dla Państwa tylko obraz mojego ulubionego malarza baroku, Michelangelo Merisi di Caravaggio (1571-1610). Obraz ten zatytułowany został "Oczekiwanie w drodze do Egiptu" i datowany jest na mniej więcej lata 1597-1598. Zleceniodawca nie jest do końca jasny. Oczywiście, można interpretować obraz teologicznie i pewnie dobrzy są w tym różni duchowni. Ja jednak nie chcę tak tego analizować. Obraz oczywiście jest podzielony na dwie części. Matka z dzieckiem i jej opiekun, który dostaje od Boga w postaci anioła muzykę jest przeniesieniem aktu tworzenia, uzmysłowieniem człowiekowi jego możliwości. Jednak skłaniałbym się do tego by Państwo spojrzeli na anioły Caravaggio z perspektywy bardziej cielesnej. Proszę uważnie się przyjrzeć aniołowi.

Otóż chrześcijaństwo w zasadzie od Ewangelii św. Jana przyjęło w dużej mierze platońsko-stoickie rozumienie Logosu, jako słowa Bożego. Ludzkiego Chrystusa łatwiej idealizować, gdy weźmie się od Greków cały koncept stworzenia przez sens, bo przecież Słowo ma sens wyrażany też matematycznie w logice. Przez sens wszystko powstało i nic nie mogło się stać bez jego udziału, niech będzie matematyka, podstawowy język wszechświata. Potem człowiek, tak nędzny, a mimo podniesiony w chrześcijaństwie do boskości. I tak idziemy do uwielbianej przez kościół koncepcji duszy, którą ogranicza grzeszne ciało. Obsesja cielesności i związanej z nią grzeszności jest w kościele żywa. A tu proszę spojrzeć.

Koncept anioła to przecież ciało, oświetlone, wydobyte z nicości, pulsujące ciepłem i krwią, jedynym życiem jakie znamy. To ciało u Caravaggio jest boskie, to na nie agresywny światłocień pada zawsze i w nim wszystko inne nabiera innego odniesienia. A może powinniśmy spojrzeć na ciało u Caravaggia tak jak chciał tego Michel Foucault? U Francuza człowiek jest ciałem spętanym przez ducha, ubezwłasnowolnionym przez niego, nieważne czy platońskim, katolickim, protestanckim, ale duchem który ma ukarać ciało za to jakie jest. A przecież nie ma, jak dobrze rozumiem teologię, dla człowieka innej możliwości zbawienia jak przez ciało, bo przecież jesteśmy naszym ciałem i nie będziemy w tym życiu innym. Łącze ostatnio w moich analizach filozofię Foucaulta i malarstwo Caravaggia. 

Zmagam się z czasem, który mi przecieka przez palce. Może się coś z tego urodzi? Może powieść? A może na stare lata, jak szaleniec, pójdę na studia z historii sztuki?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#Caravaggio - Oczekiwanie w drodze do Egiptu - impresja filozoficzna

  Dziś mam dla Państwa tylko obraz mojego ulubionego malarza baroku, Michelangelo Merisi di Caravaggio (1571-1610). Obraz ten zatytułowany z...