Film Roberta Eggersa, którego wcześniejszy film "Viking" mogliśmy oglądać w kinach w roku 2022, teraz zaserwował nam najnowszy swój obraz, który możemy oglądać od 21 lutego na dużym ekranie. To Nosferatu, czyli horror - film, na który czekałem i jak mało który ukazuje nasze najbardziej pierwotne lęki ludzkie. Dla mnie ten film stanowi niezwykłe, barwne kadrowo arcydzieło - uważam, że brak Oscara za zdjęcia byłby zaskoczeniem in minus.
Fabuła przypomina klasyczny film o Draculi - motyw podróży męża kobiety, która stanowi przedmiot pożądania Nosferatu do mrocznego zamczyska w Rumunii jest przewidywalna. Nowością dla mnie jest aktorstwo - Nilolas Hoult znakomicie oddał zakochanego mężczyznę, który chce się za wszelką cenę wyrwać z domu bestii i uratować kobietę, która zdaje się rozumieć, że tylko jej dobrowolna ofiara zakończy koszmar. Aktorsko role kobiece są bardzo dobre.
Dla mnie najciekawszym konstruktem filmu jest bestia - grana przez jednego z młodych braci Skarksgaardów, żywy trup który jest jak plaga, jak manifestująca siebie samą groza epidemii, niemal ze średniowiecznego tańca śmierci. Istotą - jak mniemam - przesłania, że lęki seksualne, które istnieją w każdym człowieku. Przed jaką bestią ostrzega nas Eggers? Spróbujmy podążyć w interpretacji najnowszego "Nosferatu" w kierunku metafizycznym. Czy to nowy totalitaryzm? Nowa epidemia, której bakcyl nieodkryty wciąż czeka gdzieś w Kongo lub w chińskiej jaskini? Istotą lęku przed Nosferatu jest lęk przed drugim człowiekiem i kontaktem z nim.
Fabuła jest mniej ważna od niezwykłej plastyczności i wizyjności filmu. Szukam w pamięci obrazów, które odzwierciedlałyby fotosy z filmu.
Dla mnie 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz