piątek, 9 lutego 2018

Esej o trylogii Millenium Stiega Larssona.


Czytelniku tego bloga!

Kimkolwiek jesteś, a jeśli lubisz książki, z pewnością słyszałeś o trylogii kryminalnej Steiga Larssona. Szwedzki pisarz, a zarazem lewicowy dziennikarz zmarł na atak serca w Sztokholmie w roku 2005, pozostawiając za sobą trzy tomy swoich powieści, oraz dwieście stron następnego rękopisu, który w roku 2015 został dokończony i wydany przez Davida Lagercrantza, pod tytułem "Co nas nie zabije", w roku 2017 wyszła kolejna część pióra Legercranza. Powieści Lagercrantza nie są złe, ale o klasę gorsza od kryminałów Larssona.  Muszę powiedzieć, że w czytaniu całej trylogii popełniłem błąd, ponieważ na samym początku obejrzałem film David Finchera z Danielem Craigiem i Rooney Mara jako dziennikarzem Mikaelem Blomquistem i Lisbeth Salander. Już przez całą lekturę Blomquist miał w moim umyśle twarz Bonda, a  Salander miała twarz Rooney Mara. Jednak to mały szczegół.

Całość trzech książek, z których każda liczy 700-800 stron, już pod koniec była dla mnie dość nużąca. Jednak zastanawiając się długi, długi czas nad tym wpisem na blogu, zdecydowałem się spojrzeć w najgłębszą, sterującą warstwę narracji. Nie dziwi mnie, że jedna z najciekawszych dyskusji na temat trylogii kryminalnej Szweda odbyła się na łamach fascynującej na swój sposób intelektualnie, ale śmiertelnie trującej "Krytyki Politycznej" (peryfrazuję Chiang Kai Sheka, który powiedział, że komunizm to choroba duszy). Feministki bardzo lubią Millenium. Larssonowi udałą się niezwykle jedna z najbardziej pokręconych wewnętrznie, ale spójnych i wielowymiarowych postaci kobiecych współczesnego kryminału, czyli Lisbeth Salander. Tylko pozornie jest lesbijką, romanse z kobietami są według mnie dla Salander jedynie formą ucieczki, przygodą w sumie niewiele znaczącą. Prawdziwe uczucie ...to facet, czyli Blomquist. Salander jest oczywiście wyalienowana, skrzywdzona przez społeczeństwo, służby specjalne. Najbardziej przerażająca we wszystkich trzech powieściach jest oczywiście scena gwałtu w pierwszym tomie, sucha i okrutna. Jednak jej zemsta jest równie okrutna i czytelnik pragnie, by się zemściła. Salander jest niezwykle wyrazistą postacią i sądzę, że zarówno ona jak i Blomquist są emanacjami światopoglądowymi Larssona.

Mężczyźni są w powieściach Larssona przeważnie źli. Tymczasem kobieta może być równie okrutnym, jeśli nie gorszym katem od mężczyzny. Przede wszystkim dlatego, że kobiety są płcią silniejszą psychicznie. To, co teraz powiem, jest mało feministyczne, ale siła kobiet polega na tym, że to Natura przeznaczyła je na te, które rodzą, dają życie. Tak została skonstruowana Przyroda i nie ma się o co kłócić. W najgłębszej warstwie narracyjnej lewicowość książek Larssona polega przede wszystkim na diagnozie społecznej. To lewackie credo, pod którym ja się nie mogę podpisać, ale analiza najgłębszej sterującej warstwy narracji Larssona daje wyodrębnić takie a nie inne składniki:

- mniejszości są bezcenne, trzeba dać im wszelkie prawa, bo tylko wtedy nasze społeczeństwo jest w stanie się rozwijać. Mniejszości są miarą cywilizacji. Wszelkie. Im więcej, tym lepiej. Mniejsza o to, jakie mniejszości i ile, jeśli ktoś nie godzi się na przyznanie im praw przewyższających większość, to jest "faszystą". Zwracam uwagę Państwa na nowe składniki, jakie dziś lewica dodała do słowa "faszysta"

- religia jest niepotrzebna i jest ułudą. Wszystkie postaci, które są religijne, są złe. Patrz tom "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". Klucz do popełniania morderstw jest kluczem biblijnym. Nawet córka Blomquista (słabo zarysowana) jest fanatyczna, bo nosi krzyżyk na szyi. Posiadanie jakiejkolwiek identyfikacji religijnej jest złe Jedynym normalnym religijnym człowiekiem jest policjant Bublański, bo jest Żydem. Jak wiadomo w poprawności politycznej lewicowych elit o Żydach nie można pisać źle. Ciekawe jest to, że lewicy nie przeszkadza to ukryć swój antysemityzm pod płaszczykiem niechęci do Izraela i sympatii do Palestyńczyków.

- mężczyźni są opętani seksem i żądzami. Są z natury źli, chciwi, pełni pychy. Kobiety są szlachetne, zdolne, i uczciwe. Są motorem napędowym świata. To dość proste, żeby nie powiedzieć prostackie kalki - stereotypowe. Lewica ma własne stereotypy, nawet mówi gdy ich nie ma.

- państwo kontroluje wszystkich i wszystko. Nie należy ufać władzom, nawet jak robią coś dobrze, to wszystko ma ukryte dno, spiskują, żeby odebrać wolność ludziom, stąd trzeba się łączyć w Internecie.

- Feministki są zwieńczeniem rozwoju kobiecości. Nie mają dzieci i nie chcą ich mieć. Ideałem jest kobieta wchodząca w tradycyjnie męskie role społeczne. Może, ale nie musi być lesbijką, na pewno biseksualistką, jest bogata, pewna siebie (kochanka i szefowa Blomquista żyjąca między mężem i kochankiem, za zgodą i akceptacja tego pierwszego). Feministka to taki lewicowy "nadczłowiek". Odwracając metaforykę Nietzeschego, feministka to "uber-frau" - "nad-kobieta".

- Seks bez uczuć, jest jak jedzenie, lub picie wody. Każdy z każdym może.  Bez odpowiedzialności. Może dlatego bohaterowie Larssona są tak strasznie samotni. Seks nie jest surogatem uczucia. 

- Kapitalizm jest zły, ponieważ prowadzi do powstania cwaniaków jak Hans Erik Wenstroem (czarny charakter Blomquista z pierwszej części). Jednak kradzież dokonana na kapitalistach, jest już dobra. 

Pod względem suspensu jest dużo gorzej. Najlepiej opowiedzianą kryminalnie historią jest oczywiście tom pierwszy. Intryga i zbrodnia, która nie jest zbrodnią (bo jest nią coś innego, dużo bardziej przerażającego) ma w tej książce formę wielopiętrowej budowli. Sam jako autor powieści sensacyjnych jestem - przyznaję - wielkim fanem takich zagadek.  Jest to bowiem niezwykle pociągające narracyjnie. od tym względem mistrzostwo świata. Drugi i trzeci tom, kiedy przeciwnikiem Salander jest ona sama, a konkretniej jej ojciec, sowiecki szpieg, akcja jest coraz bardziej nieprawdopodobna i ideologicznie idącą w jednym, słusznym kierunku. Grubymi nićmi szyta jest scena, kiedy Salander została postrzelona w głowę z broni małokalibrowej. Przeżyła i nie odbiło się to, na pracy jej mózgu. Nie znam się na ranach postrzałowych, ale wydaje mi się to nieprawdopodobne.


Jednak na czym polega fenomen Larssona? Jak można uczyć się na jego genialnej, choć nie do końca udanej pod względem suspensu trylogii? Ta książka, jak żadna inna, uzmysłowiła wszystkim, że KRYMINAŁ jest równouprawnionym gatunkiem literackim, jest sposobem artykulacji współczesności, jest opowieścią o świecie TU I TERAZ. Jeśli jest wybitnie napisany, to może być naprawdę mocny w swoim oddziaływaniu na wyobraźnie czytelnika. W Polsce ślady Millenium można odnaleźć w "Gniewie" ostatniej powieści Miłoszewskiego z prokuratorem Szackim. Choć oczywiście Polak nie jest tak zideologizowany jak Szwed. Nie wierzę w moc sprawczą literatury pop, choć sam ją uprawiam. Powieść pop, peryfrazuję teraz Grochowiaka, może być "bliższa krwio-obiegu słów", niż tak zwana literatura z górnej półki, czego smutnym przykładem jest Nagroda Literacka Nike w Polsce. Nikt nie zna osoby, która  została nagrodzona w roku 2016, nikt nie potrafi wymienić tytułu jej książki i za co została nagrodzona.

Po trylogii "Millenium" kryminał nie może być już taki jak wcześniej. Ja dorzucam do tego swoje trzy grosze.Wydałem dwa kryminały społeczne "Lunatyk" wyd. Albatros, 2016 oraz "Czarna Pszczoła" wyd. Albatros, 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#strefainteresów #zoneofinterest Recenzja, Strefa Interesów, reż. J. Glazer, Gutek-Film 2024

Film Jonathana Glazera "Stefa Interesów" brytyjsko-niemiecko-polsko koprodukcja nagrodzona w tym roku dwoma Oscarami przez ameryka...