poniedziałek, 5 lutego 2018

Recenzja: Piotr Gajdziński, Gierek - człowiek z Węgla.

Piotr Gajdziński, Gierek. Człowiek z węgla, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2014, ss. 379

Edward Gierek, pierwszy sekretarz PZPR w latach 1970-1980, jest postacią zmitologizowaną. Wśród Polaków, którzy identyfikują czasy PRL ze stwierdzeniem było nam „dobrze”, jego epoka kojarzy się ze wczasami i dobrobytem. Na jego pogrzeb w Sosnowcu w roku 2001 przybyło ponad 10 tysięcy ludzi, a jeszcze niedawno słychać było głosy, że pierwszy sekretarz powinien mieć pomnik. Jaka jest prawda o tym człowieku? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Piotr Gajdziński w wydanej przez  Wydawnictwo Poznańskie biografii „Sztygara” pod tytułem „Gierek. Człowiek z węgla”. Po gruntownej lekturze książki mam mieszane uczucia, postaram się jednak przedstawić ową ocenę w tym recenzyjnym szkicu.

Forma wydania książki przez Wydawnictwo Poznańskie jest dość kuriozalna. Nie ma ani jednej informacji kim jest autor, jakie są jego dokonania na polu historiografii PRL. Czytelnik musi się tego dowiedzieć sam śledząc Internet. Ja próbowałem, ale niewiele się dowiedziałem. Jednak pisząc recenzję muszę odnieść się do książki jako narracyjnej całości.

Jaka jest książka Gajdzińskiego? Pragnę podkreślić, że nie czytam jej jako pozycji naukowej próbującej wyczerpać temat. Brak aparatu naukowego natychmiast przesuwa ową pozycję w stronę historycznej publicystyki, jakiej na naszym rynku książek historycznych, i para-historycznych jest niemało. Mimo to, niesłuchanie irytowało mnie to, skąd autor wie, to co wie o Gierku. Obfity materiał anegdotyczny, gawędziarski styl przyciąga, odpycha maniera nie dokumentowania ciekawego materiału źródłowego. Brak aparatu naukowego nie pozwala też należycie ocenić, jak autor obszedł się ze źródłami. Ów materiał anegdotyczny jest pierwszorzędny. Na stronie 217 autor cytuje posiedzenie Biura Politycznego PZPR, w którym bierze udział Gierek. Mieczysław Jagielski miał zaproponować, by Polacy jedli więcej mięsa konserwowanego, czyli popularnych „mielonek” z puszki. Wówczas inny członek Politbiura, tow. Rurarz miał zaoponować gwałtownie mówiąc, iż „jedzenie konserw mięsnych na Zachodzie doprowadziło do wzrostu homoseksualizmu” (sic!). Kapitalna metafora nieuctwa i braku jakichkolwiek horyzontów umysłowych ówczesnej partyjnej kliki.  Ale skąd autor zaczerpnął tak pyszną opowiastkę? Nie sposób dociec.

Pomijając kilkakrotnie cytowanego prof. Pawła Bożka, jednego z bliskich Gierkowi ludzi, nie ma śladu oral history. Uważam, że to ciężkie oskarżenie tej książki. Sadzę, że dziś biografia, a do takiej kategorii najwidoczniej książka Gajdzińskiego powinna być zaliczana, musi ukazywać tło epoki, możliwie najszerzej, ale nade wszystko pokazać żywych ludzi. Temu służy pierwszy rozdział  tej pozycji. Jednak ten arcyciekawy czas, w której siermiężny PRL Gomułki przedzierzgnął się w trącający zachodem czas filmu „Poszukiwany, poszukiwana” z Wojciechem Pokorą w roli głównej. Tego jest w książce Gajdzińskiego za mało. Nie wiem, czy taką koncepcję książki wymogło wydawnictwo, czy autor nie dał rady. Książka powinna być panoramą świata Polski gierkowskiej. Skoro tak wielu w tym kraju ludzi ma sentyment do Gierka i jego czasów, dlaczegóż autor nie pozwolił mówić świadkom epoki. Brak oral history, jak już stwierdziłem, jest błędem poważnym, ale nie dyskwalifikującym.

Rzuca się w oczy wyraźna metaforyzacja rozdziałów, które wiele czytelnikowi obiecują. Popatrzmy: „Epoka napoleońska”, „Kariera Nikodema Dyzmy”, „Delfin Peerelu” – owe metaforyzacje rozdziałów obficie czerpią ze skojarzeń z historią, lub po prostu nawiązują do postaci literackich (powieści Tadeusza Dołęgi-Mostwicza). Owe metafory często czerpią semantyczny podkład ze współczesnej popkultury. Jeden z rozdziałów nosi tytuł „Gra o tron”, co bezpośrednio nawiązuje do popularnego i uwielbianego przez nastolatków dziś serialu fantasy. Inny tytuł jest nad wyraz soczysty… to „Orgazm władzy”. Mimo tej ciekawej i pomysłowej metaforyki, zawartość rozdziałów nie broni książki. Powiem tak, od połowy książki styl narracyjny autora nuży, nie utrzymuje uwagi czytelnika.

 Im głębiej w książkę tym gorzej. Kompletnie nie rozumiem, po co autor uparł się, by do biografii Gierka cały rozdział poświęcić na bezsensowne przytaczanie biografii kilkunastu wodzów państw komunistycznych w Europie. Po co, pytam?
Opowieść o samym Gierku słabo też oddycha, sekretarz jest opisany z perspektywy cytowanego niemal co trzeciej stronie prof. Bożka, jako aparatczyk, niewykształcony imitator, człowiek nie rozumiejący gospodarki. Trzeba przyznać, że autor zdobył się na niuansowanie – na przykład dostrzegł, że Gierek przeforsował objęcie rolników w PGR-ach oraz tzw. rolników indywidualnych (to kuriozum w socjalistycznym kraju – rolnik z własną ziemią) obowiązkowym ubezpieczeniem społecznym, z co wielu ludzi na polskiej wsi jest mu do dziś autentycznie wdzięcznych. Na czym polegał jednak fenomen Gierka?  Skoro pierwszy sekretarz nie znał się na ekonomii, to nie znał się także na niuansach propagandy. W 1956 roku był w Poznaniu, próbując sklecić aparat partyjny. Gdy górnicy z kopalni „Kazimierz-Juliusz” protestowali, Gierek natychmiast udał się na dół, do górników, z którymi nie bał się rozmawiać. Potrafił rozmawiać z klasą robotniczą.  Tyle konstatuje autor, ale nie daje zasadniczej odpowiedzi na to pytanie.

Dość przekonująco natomiast autor pisze o stylu rządów Gierka, a w zasadzie o niekompetencji tych rządów. Indolencja ekonomiczna „Sztygara” załatwiającego kredyty na miliardy dolarów jest jedyną mocną płaszczyzną książki. Warto też podkreślić, że Gierek źle wybierał cele finansowe dla tych pieniędzy. Wychowany w kulcie stalinowskiej obsesji na temat przemysłu ciężkiego Gierek nie potrafił dostrzec, jak szybko Zachód w latach siedemdziesiątych wieku XX dystansował blok socjalistyczny i to mimo horrendalnie wysokich cen ropy naftowej po wojnie Jom Kippur z 1973 roku. Budowano więc huty, kopalnie, stocznie, walcownie, ale licencje kupowane na Zachodzie wobec niewydolności systemu socjalistycznego nie dały polskimi produktom konkurencyjności. Teza o tym, że niemożliwe jest przejście z systemu socjalistycznego do współzawodnictwa ze zdrowym i normalnym kapitalizmem jest mocna. W tym tkwi też przyczyna porażki Gierka, ponieważ PRL i partia owe gigantyczne pieniądze w połowie po prostu przejadły.

Książka Piotra Gajdzińskiego może być ciekawą propozycją dla osób zainteresowanych historią PRL, ale uwaga: brak tam właściwej metody historycznej, jest to publicystyka historyczna, w miarę strawna, anegdotyczna, ale bez głębokiej erudycyjnej intuicji, jaka powinna znamionować historyka chcącego pisać biografię człowieka, którego panowanie stało się symbolem epoki. Ja oceniam książkę Gajdzińskiego na dostateczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Recenzja: Konklawe. reż. Edward Berger, #konklawe

  Czytelniczko - Czytelniku, kimkolwiek jesteś  Film w reżyserii Edwarda Bergera na podstawie powieści Thomasa Harrisa wypada zrecenzować ju...